Wywiad z Jennifer Aniston ukazał się w najnowszym, grudniowym wydaniu amerykańskiego "Vogue". Aktorka przełamała swoją żelazną zasadę, zgodnie z którą nie opowiadała o tym, co czuła, kiedy jej były mąż Brad Pitt zakochał się w 2005 r. w Angelinie Jolie - wówczas jego partnerce na planie filmu "Pan i Pani Smith".
To, że Jolie odbiła jej męża, Aniston określiła słowem "uncool", czyli "niefajne". Mówi też, że nie podejrzewała męża o romans. Wyznanie Jolie, że jest w nim zakochana, było dla Aniston szokiem.
O byłym mężu opowiada już łagodniej. Twierdzi, że jest z nim związana i głęboko go podziwia, że ich kontakty są poprawne, zdarza im się wymieniać pozdrowienia, chociażby z okazji urodzin kolejnych dzieci Brangeliny.
Dziennikarze już wiele razy próbowali wyciągnąć z aktorki zwierzenia na temat rozstania z najprzystojniejszym mężczyzną w Hollywood i sprowokować ją do wybuchu złości. Aniston była jednak niezłomna, emocje zatrzymywała dla siebie, aż w końcu po latach postanowiła powiedzieć, co czuje. Na spowiednika wybrała pismo "Vogue", bo zawsze przedstawia ją w korzystnym świetle, nawet podczas trudnych chwil.
Aktorka mówi też o przyszłości - stara się rozwiać mity na temat swojego rzekomego pecha w miłości i na temat niechęci do posiadania dzieci. Dziennikarzom "Vogue'a" mówi wręcz, że bardzo chce je mieć. Nie zdradza jednak, kogo widzi w roli ojca - byłego partnera Johna Meyera, z którym od kilku miesięcy schodzi się i rozstaje, czy Gerarda Butlera, z którym ostatnio jest widywana coraz częściej.