W niebezpieczeństwie są nie tylko lubieżne filmy, ale wszelkie kampanie, które wykorzystują język seksistowski do promowania produktów i usług (wspomnieć wystarczy inżyniera z nagim torsem, który wystąpił w reklamie coca-coli w 1996 r., czy współczesne reklamy Axe z półnagimi stewardessami). Komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia Unii Europejskiej chce przede wszystkim zmienić obraz kobiety przedstawianej w reklamach i zmusić nadawców, by bohaterami proszków do prania, płynów do mycia naczyń i środków do wybielania firanek byli również mężczyźni (takie reklamy pojawiają się już na Zachodzie - np. w jednym z filmów promujących płyn do zmywania jedną część naczyń myje kobieta, drugą mężczyzna).
Raport komisji zakłada więc "zero tolerancji” dla seksistowskiego obrażania i degradowania kobiet w mediach oraz wzmacniania stereotypów płciowych, które mogą pokazywać ją jako obiekt seksualny. Teraz o wprowadzeniu w życie postanowień raportu zadecydują poszczególne kraje członkowskie. Ciekawe, czy urzędnicy naprawdę wypowiedzą wojnę wielkiemu przemysłowi? Czy naprawdę pozbawią reklamy krągłości i zmysłowych kształtów (zarówno damskich, jak i męskich) i tej odrobiny pikanterii, która sprawia, że nie odchodzimy od telewizora w przerwie filmu? Przecież seks się wciąż dobrze sprzedaje...