Sąd w Genui będzie miał twardy orzech do zgryzienia. Będzie musiał rozstrzygnąć, czy projektant sukni ślubnych zapłaci odszkodowanie jednej ze swoim klientek, za to, że uszyta przez niego kreacja niespodziewanie rozdarła się na pupie.
"To miał być najszczęśliwszy dzień w życiu mojej klientki, ale okazał się być najgorszym. Stała się pośmiewiskiem" - powiedział jej adwokat Alberto Figone. Feralne zdarzenie miało miejsce w 2006 roku. Mimo kłopotów z sukienką, która niespodziewanie ukazała wszystkim zebranym wdzięki panny młodej, ceremonia się odbyła. Jednak w niezbyt przyjaznej atmosferze. Panna młoda zalewała się łzami, ksiądz nie wiedział, co zrobić z oczami, a goście, jak się zachować. W takich okolicznościach nie można było nawet wykonać pamiątkowych zdjęć.
Po czasie okazało się również, że wstydliwy początek nie przyniósł szczęścia małżonkom. Już zdążyli się rozstać, a dawna panna młoda złożyła wniosek do sądu o odszkodowanie za straty moralne. Od producenta kreacji domaga się 23 tysięcy euro.