Chirurgia, blizny, silikon. Takie metody nie odpowiadają każdej kobiecie, która chciałby mieć większy biust. Nauka i kosmetologia idą krok w krok za naszymi potrzebami. Pojawia się coraz więcej nieinwazyjnych metod powiększania piersi. Jedną z najnowszych jest guma Bust Up. Wystarczy żuć ją trzy, cztery razy dziennie, a rozmiar miseczki zacznie samoistnie się powiększać.
Swoje działanie guma zawdzięcza zawartości wyciągu rośliny Pueraria mirifica (znanej też jako Kwao Krua), która utrzymuje w formie tkankę mięśniową. Pueraria rośnie w Tajlandi i Birmie. Stosowana jest w tradycyjnej medycynie lokalnych plemion. Jej bulwy zawierają fitoestrogeny - organiczne związki chemiczne zawarte w roślinach, działające w organizmie ludzkim na podobieństwo estrogenów.
Tak zbawienne działanie na ludzki organizm mają przede wszystkim miroestrol, deoxymiroestrol oraz izoflawony. Badania na uniwersytecie Chulalongkorn w Tajlandii pokazały, że podczas terapii piersi rosły nawet o 80 procent. Kolejne testy w Anglii pokazały, że żucie Bust Up wpływa korzystnie na skórę i włosy.
Guma generalnie wygląda na jakiś cudowny środek. Claire Williamson z British Nutrition Foundation powiedziała w rozmowie z BBC, że fitoestrogeny mogą też korzystnie wpływać na kobiety w okresie menopauzy - redukują jej objawy, oraz ryzyko chorób serca i osteoporozy. Możliwe, że hamują rozwój raka piersi. Badaczka Podkreśliła jednak, że zamiast suplementów diety, lepiej spożywać je w naturalnym pokarmie jak soja (która zawiera dużo izoflawonów). Cóż, co wybrać? Pasztet sojowy czy słodka gumę o różanym smaku...