Z reguły płacz prowadzi do poprawy samopoczucia. Jednak badania pokazały, że u co trzeciej osoby tak nie jest i wylewanie łez nie ma żadnego wpływu na stan płaczącego. U co dziesiątej z kolei płacz tylko pogarsza sprawę.
Czemu płacz czasem pomaga, a czasem nie? Wiele zależy od istoty problemu. Austriacka psycholożka Sonja Kinigadner przedstawiła dwa rodzaje płaczu. "Dobre wypłakanie się podsuwa rozwiązanie problemu, umożliwia pożegnanie się ze smutkiem. Zupełnie inaczej jest z płaczem obezwładniającym - który wyraża jedynie gniew i zwątpienie. Ten depresyjny, wynikający z bezsilności płacz w niczym nie pomaga".
Okazało się również, że ważne jest to, by płaczący przebywał z kimś bliskim i mógł liczyć na jego wsparcie. Towarzysz najlepiej sprawdza się, gdy po prostu pozwala się wypłakać. Udzielanie dobrych rad się nie sprawdza. Jeśli ktoś chce pocieszać, powinien po prostu być przy drugiej osobie, okazać wsparcie i zrozumienie.
Naukowcy stwierdzili, że płacz znacznie mniej pomaga osobom, które cierpią na stany lękowe i depresje.
Dotychczasowe badania dotyczące płaczu skupiały się przede wszystkim na fizycznych aspektach tego stanu. Płacz powoduje nieprzyjemne uczucie pobudzenia, przyspiesza puls, w końcu skłania do bardzo powolnego oddychania. To w końcu powoduje uspokojenie. To również wpływa na fakt, że płacz pomaga nam w trudnych sytuacjach.