Naukowcy ze Stanowego Uniwersytetu New Mexico stwierdzili autorytatywnie, że typ modelowego podrywacza odnosi swoje sukcesy dzięki kombinacji trzech cech, które nazwali Mroczną Triadą. Według nich mężczyzna zadziała na kobietę jak miód na pszczołę, jeśli będzie:
- umiejętnym kłamcą
- całkowitym samolubem
- będzie miał tendencje do impulsywnych, nieobliczalnych zachowań.
Esencję triady stanowi fikcyjna postać - James Bond, mężczyzna, który zdobywa każdą dziewczynę, którą spotka. Jednak modelowi podrywacze istnieją w rzeczywistości. Tak się składa, że jednym z nich jest Daniel Craig, aktor, który aktualnie gra agenta 007. Jego romanse z najpiękniejszymi kobietami świata to nieocenione źródło newsów dla kolorowej prasy. Lista jego ofiar jest długa i efektowna: Heike Makatsch, Sienna Miller, Kate Moss, a ostatnio Satsuki Mitchell. Na miano słodkiego drania, który rzuca urok i porzuca, zasłużyli sobie także Jude Law, Francois-Henri Pinault, Mick Jagger i Akon.
Umawiając się na randkę z kimś takim jak oni, można mieć pewność - zapowiada się ognisty romans, po którym nastąpi długie i bolesne leczenie. Niestety - kiedy tylko pojawi się szansa na taki związek, kobiety ruszają jak lawina. Mimo doświadczenia i inteligencji, w draniu widzą wyłącznie fajnego faceta.
Psycholog Lena Frankowska z gabinetu Psycholog.net.pl wyjaśnia ten fenomen - kobiety wchodząc w relację ze "słodkim draniem", nie są świadome tego, że jest ona skazana na porażkę. Zwykle są oczarowane, pełne nadziei i ciekawe. I... szukają w posiadaczach "mrocznej triady" poczucia bezpieczeństwa, miłości, bliskości, wsparcia i zainteresowania. Czyli wszystkiego, czego z pewnością nie dostaną.
Dlaczego tak łatwo brną w kłopoty? To kwestia genów. Jeszcze z czasów jaskiniowych kobietom została potrzeba posiadania przy sobie najsilniejszego, najbardziej agresywnego samca w stadzie. Bo przyniesie dużo mięsa.
Miły facet nie jest wyzwaniem. Drania trzeba okiełznać, oswoić, poznać jego tajemnicę. Nie każdy to potrafi. Kto by nie chciał sprostać takiemu wyzwaniu? I jeszcze jedno - liczy się pierwsze wrażenie, a prawda jest taka, że "słodki drań" ma lepsze wejście od miłego faceta, bo jest od początku świetnie przygotowany na łowy. W pięć minut załatwi stolik w zatłoczonej restauracji, stać go na każde szaleństwo. Roztacza wokół siebie zapach przygody i sukcesu.
Później jest już tylko gorzej. Drania nie da się go okiełznać, a kiedy poczuje, że zdobył to, czego chciał, nie próbuje już nawet zdobyć stolika w restauracji. Jednak uczucia do niego stają się tak silne, że można się od nich nawet uzależnić. Czy da się przed tym uchronić? Warto pamiętać - Bonda najlepiej ogląda się w kinie, a w rzeczywistości... nikt nie lubi jeść kawioru przez cały rok, dzień po dniu.