Dlaczego fitness może tak zbawiennie wpływać na nasze życie seksualne? Bo podczas treningów ćwiczymy nie tylko bicepsy i tricepsy, ale również mięśnie miednicy. Te zaś ogrywają znaczącą rolę w osiąganiu orgazmu.

Reklama

Jeśli jednak nie chce nam się biegać na jogę lub aerobik, a marzy nam się zwielokrotniona rozkosz, możemy się ograniczyć do samych ćwiczeń mięśni miednicy, popularnie nazywanych ćwiczeniami Kegla. Według badań przeprowadzonych na stronie www.orgasmsurvey.com, 80 procent kobiet, które je praktykowały, zadeklarowało, że dzięki temu ich życie seksualne stało się dużo bardziej ekscytujące. Co więcej, przyznali to również ich partnerzy.

Co to są ćwiczenia Kegla

Ćwiczenia wymyślił w latach 40. XX wieku amerykański lekarz Arnold Kegl dla wzmocnienia mięśnia łonowo-guzicznego. Ich celem jest zdobycie kontroli i wzmocnienie mięśni dna miednicy, zwanych czasem mięśniami Kegla. Polegają na zaciskaniu mięśni pochwy i odbytu na ok. 8-10 sekund i powtarzaniu tej czynności w krótkich odstępach czasu przez co najmniej 20 minut.

Wzmocnione i bardziej elastyczne mięśnie nie tylko zwiększają satysfakcję seksualną, ale również ułatwiają poród, zapobiegają opuszczaniu się narządów i wysiłkowemu nietrzymaniu moczu. Ćwiczenia Kegla są bardziej efektywne, jeśli stosuje się podczas nich specjalne ciężarki dopochwowe (stosowane też są kulki dopochwowe).

Ćwiczenia Kegla zaleca się także mężczyznom, którzy mają problemy z pęcherzem moczowym. Trening ułatwia też kontrolowanie wytrysku. Uważa się, że mężczyźni, którzy opanują tę metodę, mogą osiągać wielokrotny orgazm.