Wówczas, o czym warto pamiętać, w Skandynawii sieć żłobków i przedszkoli znajdowała się w niewiele lepszym stanie co obecnie u nas. Jednak bardzo szybko zaczęto w nią inwestować. Poprawa dzietności nastąpiła w drugiej połowie lat 80.
Dziś, co warto podkreślić, kraje Europy Zachodniej o najwyższej dzietności to jednocześnie kraje o najwyższym zatrudnieniu kobiet w wieku 25-44 lata, czyli wieku tworzenia i rozwoju rodziny. Są to wspomniane kraje skandynawskie, Francja czy Belgia. Tam od lat prowadzi się politykę wspierającą rodziców w łączeniu pracy zawodowej z opieką.
Współczynnik dzietności ogólnej, określający przeciętną liczbę dzieci przypadającą na kobietę w wieku rozrodczym, kształtuje się na poziomie: we Francji - 2, a w Norwegii i Szwecji - blisko 2. Zatrudnienie kobiet w Skandynawii sięga 80 proc.
Na drugim biegunie znajdują się kraje Europy Południowej, charakteryzujące się niską dzietnością (1,4-1,5) i niskim zatrudnieniem kobiet (60-67 proc.). Cechują je także silne bariery łączenia pracy zawodowej z opieką nad dziećmi oraz wejścia na rynek pracy po przerwie. Pod względem dzietności i zatrudnienia kobiet Polska wykazuje niestety duże podobieństwo z krajami Południa. Zatrudnienie kobiet w wieku 25-44 lata wynosi u nas tylko 68 proc., a współczynnik dzietności - 1,39.
Żłobki i przedszkola są ważnym elementem skutecznej polityki rodzinnej. Wstyd przyznać, ale w Polsce odsetek dzieci objętych tego typu opieką jest skandalicznie niski. Do żłobków uczęszcza około 2,5 proc. dzieci. Dla porównania w Danii - 64 proc., w Szwecji - 48 proc. Słowem, dzieli nas przepaść.
Ale dostęp do placówek opieki to nie wszystko. Dodatkowo kraje skandynawskie stawiają na wyrównywanie szans kobiet i mężczyzn zarówno na rynku pracy, jak i w opiece nad dziećmi. Tam bardzo podkreśla się również to, by nie tylko integrować kobiety z rynkiem pracy, ale także by integrować mężczyzn z domem. Po to by mogli przejąć część obowiązków opieki nad dziećmi.
W Polsce dopiero od niedawna istnieje możliwość urlopu ojcowskiego, i to w dość symbolicznym wymiarze. W Skandynawii taką politykę prowadzi się od połowy lat 90. i z urlopów ojcowskich korzysta tam ponad połowa uprawnionych. Ostatnio podobne urlopy wprowadzono w Niemczech czy na Słowenii, przy czym trwają tam co najmniej miesiąc.
Inwestowanie w placówki opieki mogłoby przynieść jeszcze inne wymierne korzyści. Po pierwsze badania wskazują, że opieka instytucjonalna dobrej jakości ma korzystny wpływ na rozwój dzieci, zwłaszcza pochodzących z rodzin najbiedniejszych. Po drugie kobiety, które pozostają długo poza rynkiem pracy, tracą swoje kwalifikacje.
Z ekonomicznego punktu widzenia jest to podwójna strata dla gospodarki. Najpierw inwestujemy w kobiety, kształcąc je latami na studiach na koszt podatnika, a potem lekką ręką pozwalamy, by ich potencjał marnował się w domu, bo nie dajemy im możliwości łączenia macierzyństwa z pracą.
Kobiety coraz rzadziej godzą się na tego typu układ. Dlatego decydują się na jedno dziecko i krótką przerwę w karierze. Tymczasem to właśnie decyzja o drugim dziecku jest kluczowa dla wzrostu dzietności w Polsce.