Światowe mistrzostwa w pływaniu dla naturystów po raz pierwszy odbyły się w 1971 roku. Wzięły w nich udział drużyny z ośmiu krajów: Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Hiszpanii, Włoch, Holandii, Belgii i Szwajcarii. Wszyscy zawodnicy należą do klubów naturystów, które zwykle posiadają lub wynajmują baseny dla swoich członków.
Jedna z brytyjskich dziennikarek, Jessica Hatcher, odważnie postanowiła wziąć udział w zawodach i przyjrzeć się, co się dzieje na największej międzynarodowej pływackiej gali golasów. Organizatorzy zgodzili się – oczywiście pod warunkiem, że reporterka wystąpi tak, jak inni uczestnicy: nago. Sama zawsze nienawidziła obnażać się publicznie. „Ale mój kraj mnie potrzebuje” – pomyślała.

Reklama

NIE MA SENSU NIC POPRAWIAĆ

Kiedy Jessica uświadamia sobie, że jest ostatnią, która nie zrzuciła ręcznika, czuje się jeszcze bardziej nieswojo. Lecz gdy w końcu odsłania się cała, czuje dziwne uczucie lekkości. „Nosząc bikini, zawsze wciągam brzuch i poprawiam ułożenie piersi. Teraz, gdy jestem naga, nie ma nic do poprawiania” – opowiada. Do tego widzi, że wbrew obawom nikt nachalnie się na nią nie gapi.

Zawody przebiegają zupełnie zwyczajnie, poza tym, ze wszyscy są nadzy. No, nie do końca – mają przecież czepki na głowach… Większość naturystów chwali sobie te same rzeczy: dotyk wody na nagiej skórze, wolność ciała od niewygodnych, opiętych ubrań i naturalne zachowywanie się wszystkich organów.

„Nie można wytłumaczyć naturyzmu. Musisz go spróbować” – przekonuje jeden z uczestników zawodów, Tim, 37-letni konsultant obrotu nieruchomościami. „Chodzi o wolność. Bycie nagim sprawia, że czuję się dobrze. Pływanie nago jest jeszcze przyjemniejsze, jest najbardziej naturalną rzeczą, jaka można zrobić” – zachwala.