Tak dużo smartfonów, tak mało czasu...
Jedna osoba przeznacza średnio aż 13 godzin i 20 minut w ciągu dnia na korzystanie z elektroniki użytkowej – alarmują wyniki badania the:protocol. Oznacza to, że urządzenia elektroniczne wypełniają Polakom zdecydowaną większość doby poza godzinami snu. Ten wynik to suma czasu spędzanego na korzystaniu ze wszystkich badanych urządzeń, a część z nich może być wykorzystywana równocześnie w tym samym momencie (np. często spoglądamy na smartfon podczas oglądania filmu na laptopie). Jednak nawet w takim przypadku, dane wskazują na bardzo dużą rolę elektroniki użytkowej w codziennym życiu badanych. Niepokojąco wyglądają także liczby dotyczące korzystania przez Polaków z internetu. Osoby ankietowane przez the:protocol średnio spędzały dziennie aż 9 godzin 38 minut online.
Jak spędzamy ten czas? Smartfon i laptop to wciąż zdecydowanie najpopularniejsze urządzenia elektroniczne, jakie posiadają i użytkują badani Polacy. Z pierwszego z nich korzysta aż 88,5% respondentów. Tuż za smartfonem uplasował się laptop (85% odpowiedzi). To zdecydowanie najczęściej wykorzystywane urządzenia – z plasujących się na kolejnych miejscach drukarek czy Smart TV korzysta już tylko nieco ponad połowa osób ankietowanych (odpowiednio po 57% oraz 52%).
Komputery stacjonarne oraz monitory są dziś znacznie mniej popularne niż laptopy i stanowią wyposażenie mniej niż połowy osób ankietowanych (odpowiednio 46% i 43%). Zdecydowanie mniej osób deklaruje posiadanie konsoli do gier (31%) oraz komputera gamingowego (6%). Jeśli chodzi o aktywności internetowe, respondenci przyznawali, że najwięcej czasu konsumuje im specjalistyczne oprogramowanie (średnio 2 godz. i 15 min dziennie), media społecznościowe (2 godz. 10 min), przeglądanie portali/stron internetowych (2 godz. 4 min) poszukiwanie w sieci informacji związanych z pracą (1 godz. 47 min) oraz zakupy online (1 godz. 23 min).
Tracimy nie tylko czas
Zapytani o czas jaki spędzają, użytkując poszczególne urządzenia, badani przyznają, że największym „złodziejem” okazuje się laptop. Osoby posiadające przenośne komputery użytkują je średnio przez 3 godziny i 20 minut dziennie. Tuż za nimi, na drugim miejscu, znalazły się smartfony z wynikiem 3 godziny 13 minut. Wyraźnie mniej intensywnie użytkowane są komputery stacjonarne (2 godziny 20 minut) oraz Smart TV (2 godziny 3 minuty). W bardziej umiarkowany sposób sięgamy po konsole do gier (1 godzina 15 minut) oraz tablety (1 godzina 10 minut). Tak intensywne użytkowanie mediów elektronicznych może być problemem nie tylko dla samych użytkowników ale także... dla planety, podkreślają eksperci.
– Sporo już wiemy o tym, jak nadużywanie technologii wpływać może na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne czy relacje z najbliższymi. Rzadziej zdajemy sobie sprawę, że czas spędzony ze smartfonem w ręku wpływa także na środowisko i generuje tzw. cyfrowy ślad węglowy. Powszechna świadomość ekologii cyfrowej, a więc dziedziny zajmującej się ograniczeniem negatywnego wpływu technologii na środowisko naturalne, dopiero się rozwija. Sektor technologiczny już coraz częściej dostrzega, że czekają nas zmiany, które wpłyną zarówno na życie prywatne, jak i zawodowe. Wiele zależy również od naszych indywidualnych postaw i tego czy chcemy uzdrowić swój stosunek do elektroniki użytkowej i korzystać z niej w bardziej zrównoważony sposób – podsumowuje Paulina Berska, inicjatora badania.
Nadużywanie elektroniki pozostawia ślad…
Według przedstawionych w raporcie analiz Plan Be Eco (partnera projektu) średni, roczny ślad węglowy, wynikający z korzystania w takiej skali z elektroniki użytkowej przez jedną osobę, wynosi 2,6 tony CO2e. To równowartość emisji generowanej przez 15 165 km przejechanych benzynowym autem osobowym lub wyprodukowania 360 steków wołowych (po 120g każdy). Aby pochłonąć emisję na takim poziomie, trzeba też aż 370 zdrowych, dorosłych drzew. Z kolei taka emisja, zestawiona ze średnim ogólnym rocznym śladem węglowym osoby żyjącej w Polsce pokazuje, że aż 1/3 z niego może być wynikiem korzystania z elektroniki użytkowej.
Czy w tej kwestii istnieją jakieś lepsze i gorsze wybory? Według danych, zdecydowanie najwięcej śladu węglowego generuje średnio roczne użytkowanie Smart TV. Na kolejnym miejscu pozycjonuje się komputer stacjonarny, a na trzecim miejscu – drukarka. Dopiero za nimi znalazły się laptop i smartfon, czyli urządzenia, po jakie najczęściej sięgają badani. Na szczegółowe dane, dotyczące każdego z urządzeń składa się zarówno ślad węglowy wynikający ze zużycia energii, produkcji, jak i korzystania z nich. I tak np. nowoczesne telewizory generują duży ślad węglowy przede wszystkim ze względu na ich wielkość, masę wykorzystanych materiałów, transport, utylizację, ale również w związku ze streamingiem danych w jakości HD i wyższej.
Eksperci podkreślają, że refleksja na temat cyfrowego śladu węglowego nie zawsze musi oznaczać radykalne ograniczenie naszej swobody cyfrowej. Nawet drobna zmiana nawyków i bardziej świadome podejście do ładowania, wyłączania nieużywanych urządzeń czy analiza niektórych fabrycznych ustawień niepotrzebnie zużywających prąd i transfer, może oznaczać pozytywną zmianę. Oczywiście wiele zależy także od dostawców technologii oraz ustawodawców.
– Sposób korzystania z urządzeń elektronicznych, oglądanie filmów w tle, liczba godzin spędzonych na rozrywce w sieci (Smart TV, konsole do gier) mogą przyczynić się do znacznych emisji dwutlenku węgla. W obliczu zmiany klimatu musimy dbać o każdy aspekt naszego życia, który może przyczynić się do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Co możemy zrobić? Zapewnienie w domu czystej energii - w przypadku gospodarstw jednorodzinnych to może być zainstalowanie fotowoltaiki, a dla tych, co mieszkają w domach wielorodzinnych, wybór zielonej taryfy. Korzystając z rozwiązań chmurowych możemy wybierać te, które są całkowicie zasilane z odnawialnych źródeł energii. W przypadku urządzeń elektronicznych pamiętajmy, by użytkować je tak długo, jak to możliwe; czasem drobna naprawa jest w stanie wydłużyć życie naszego telefonu czy komputera. Te działania mogą wydawać się mało znaczące, kiedy podejmuje je jedna osoba, ale wyobraźmy sobie miliony takich osób - wówczas zaczyna to mieć znaczenie – podsumowuje Joanna Maraszek, ekspertka ds. zrównoważonego rozwoju.