Rano rozmowa w Radiu Zet, w ciągu dnia komentarze dla dzienników, wieczorem "Kropka nad i”. I nawet jeśli wygląda na nieprzygotowaną do rozmowy, nadrabia intelektem, a często tupetem. Potrafi przyprzeć do muru każdego, a mimo to mało kto odmawia jej wywiadu. Czy Olejnik żyje jednak tylko pracą?
Jak wyznała w wywiadzie dla "Gali”, jest uzależniona od newsa i bardzo żałuje, że nie może oglądać telewizji w samochodzie. "Ostatnio kupiłam iPhone’a, więc pewne wpadnę w sidła i tego gadżetu” - mówi. Bardzo prawdopodobne, skoro nawet na wakacjach większość czasu spędza podobno w kawiarenkach internetowych.
Wysokie obcasy
Olejnik jest zawsze oryginalnie ubrana. Swoje słynne już buty (okazuje się, że ma umowę z oświetleniowcem "Kropki nad i”, by tak je eksponować, by zawsze wyglądały na nowe) kupuje w sklepach na Żurawiej i Mokotowskiej w Warszawie oraz w butikach we Florencji. "Za własne pieniądze” - tak dementuje plotki, że ma układ z projektantami.
Tusk wziął ją podstępem
Olejnik dba o formę - ćwiczy trzy razy w tygodniu na siłowni, biega w domu na bieżni. Ale nawet wtedy ogląda telewizję. Śmieje się, że właśnie wtedy - chyba jedyny raz - jakiemuś politykowi udało się wycisnąć z niej ostatnie poty. "Podczas orędzia premiera Tuska biegałam i słuchałam, ale mnie wykończył. Przemawiał trzy godziny, a ja wytrzymałam na bieżni tylko półtorej” - żartuje.
Piękna ciocia z telewizji
Dziennikarka mieszka z synem Jerzym (nosi imię po słynnym dziadku z Kabaretu Starszych Panów) i rodziną brata. O swoim osobistym życiu opowiada równie rzeczowo i konkretnie, jak o polityce.
Jak mówi, dla syna, studenta socjologii, jest po prostu partnerką do rozmowy, a dla bratanków - chodzącym ideałem. "3-letni Adaś, jak mnie widzi na ekranie, to go całuje”. To […] że potem wracam korytarzem, to dla niego jakaś magia” - śmieje się dziennikarka.