Czego się obawiamy?

Poziom obaw związanych z koronawirusem jest w naszym kraju bardzo wysoki, wynika z badania. Polacy martwią się o innych bardziej niż o siebie samych. Badani najbardziej boją się, że zachoruje ktoś im bliski (72%, własnej choroby obawia się 59% respondentów). Czują strach przed kryzysem finansowym i załamaniem rynku (71%) oraz że inni ludzie nie będą stosować się do zaleceń i w konsekwencji wirus będzie rozprzestrzeniał się zbyt szybko (75%). Boją się przepełnionych szpitali i niewydolnej służby zdrowia (73%). Najmniej obawiamy się pustych półek sklepowych (37%).

Reklama

Wyniki pokazują również, że 26% z nas czuje, że czasami ich stan zdenerwowania tą sytuacją jest bliski paniki.

W jakim stopniu stosujemy się do zaleceń w związku z koronawirusem?

Nasza gotowość do przestrzegania zaleceń w dniach 23-24 marca, a więc po mniej więcej 10 dniach od wprowadzenia ograniczeń, była bardzo wysoka (80-87%). Polacy w wysokim stopniu stosują się do zaleceń związanych z zapobieganiem rozprzestrzeniania się koronawirusa, tzn. unikają zgromadzeń publicznych (87%); starają się ograniczać przebywanie poza domem (85%); w kontaktach z innymi na zewnątrz utrzymują dystans ponad 1 metr (85%); zasłaniają usta podczas kichania i kasłania (85%); bardziej dbają o higienę (mycie i/lub odkażanie rąk, 80%); witają się bez podawania dłoni (81%). Im większe różnego typu obawy związane z koronawirusem, tym silniejsze stosowanie się do zaleceń związanych z epidemią.

Do wszystkich zaleceń w większym stopniu stosują się kobiety. Okazuje się, że mężczyźni mniej chętnie rezygnują z witania się przez podanie dłoni (tego zalecenia przestrzega 71% mężczyzn i 87% kobiet), a tylko 75% mężczyzn myje lub odkaża ręce poza domem (87% kobiet).

Młodsi mniej stosują się do wszystkich zaleceń niż starsi, poza jednym – to starsi częściej chodzą do sklepów. Zaledwie 38% badanych Polaków robi zapasy żywieniowe, żeby niepotrzebnie często nie wychodzić do sklepu.