Pierwszy tydzień nowego roku to test dla naszych postanowień i ambitnych celów. Czy faktycznie w styczniu masowo zapisujemy się na siłownię, rzucamy palenie albo przestajemy się spóźniać? Chyba nie..., a czy w związku z tym nie powinniśmy w ogóle zrezygnować z postanowień noworocznych?

Reklama

"Warto marzyć, planować i stawiać sobie cele. Wtedy mamy poczucie, że kierujemy swoim losem, staramy się rozwijać, coś przewidywać, zmieniać na lepsze. Z tym także związane są +postanowienia+ noworoczne. Ubieram to słowo w cudzysłów, ponieważ paradoks postanowień polega na tym, że: większość je robi, mniejszość je realizuje i rok w rok niektóre z +postanowień+ się powtarzają. To dowód na to, że coś jest nie tak" - powiedziała PAP Life Joanna Heidtman, psycholog pracująca jako coach i doradca.

Okazuje się, że duże znaczenie ma sposób, w jaki sformułujemy nasze noworoczne cele.

"Najczęściej bowiem w postanowieniach formułujemy nie to czego chcemy, ale to czego chcemy się pozbyć. Nie będę palił, nie będę się objadał, nie będę tracił czasu na siedzenie przed komputerem itd. - lub coś, co raczej odczuwamy jako przymus niż frajdę - będę ćwiczyć codziennie czy przejdę na dietę. Z moich doświadczeń z pracy z ludźmi wynika, że ci, którzy formułują realistyczne cele, do których realizacji są zmotywowani ("chcą") i gotowi (zmiany udają się tylko wtedy, gdy istnieje w nas prawdziwa gotowość na nie), to je osiągają. Może z małym poślizgiem czasowym, może w nieco zmodyfikowanej formie, ale je osiągają. I mają satysfakcję. Z "postanowień noworocznych" zbyt często wynika frustracja związana z ponownym ich niezrealizowaniem" - tłumaczy psycholog.

Reklama

Tymczasem realizacja nawet bardzo ambitnych postanowień nie wymaga heroicznych wysiłków tylko motywacji i odpowiedniego przygotowania.

"Silna wola nie jest tu kluczowa - to oczywiście moje zdanie. Zresztą trudno określić czym ona dokładnie miałaby być. Ważna jest: gotowość i motywacja do zmiany, realizm (zmiany muszą być możliwe do realizacji przez nas, biorąc pod uwagę rozmaite ograniczenia), wytrwałość (zwłaszcza wtedy, gdy wkładamy sporo wysiłku, a dłuższy czas nie widać jeszcze efektów), i właściwe podejście do porażek (np. jednorazowa rezygnacja z codziennego biegania nie oznacza, że w takim razie całe postanowienie na nic i należy porzucić dalsze próby poprawy kondycji). Chińskie powiedzenie mówi, że nawet stumilowa podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Cała "podróż" także zresztą składa się z takich pojedynczych kroków. Dlatego najlepiej (zwłaszcza kiedy jest trudno) skupić się tylko na tym kolejnym małym kroku w realizacji naszych postanowień" - powiedziała Joanna Heidtman.

Czy do chińskiego sposobu myślenia o realizacji celów łatwo przekonać Polaków?

Reklama

"Polacy chyba są zbyt niecierpliwi. Chcieliby mieć szybki, spektakularny sukces, szybki efekt, a kiedy go nie ma zbyt szybko się zniechęcają, porzucając realizację postanowień. Często też formułujemy je "na wyrost" jakbyśmy nie liczyli się z tym, że po drodze będą ograniczenia i przeszkody. Postanowienia - nawet bardzo ambitne - łatwo się formułuje zwłaszcza w blasku fajerwerków i stanie noworocznej euforii. Ich realizacja to codzienność i zmaganie się z przeciwnościami. Wszystko wygląda na to, że postanowienia trzeba robić każdego dnia roku" - dodała specjalistka.(PAP Life)

jmy/ tom/