Dlaczego warto się całować? Nie tylko dla przyjemności czy żeby okazać uczucie ukochanej osobie. Stary dobry całus ma wiele innych zalet.
LEK NA CAŁE ZŁO
Chroni przed depresją, podnosząc poziom odpowiedzialnego za to hormonu, oksytocyny. Uwalnia serotoninę i endorfiny; przenoszące nas w stan rozkoszy i uniesienia. Potrafi zadziałać jak najlepszy środek uspokajający czy wspomagający zdrowy sen – a to wszystko tanio i bez skutków ubocznych.
Stymuluje układ immunologiczny, dzięki czemu wzmaga naszą odporność na przeróżne infekcje.
Podczas całowania podnosi się ciśnienie krwi, poprawia ukrwienie i dotlenia cały organizm z mózgiem na czele. Tętno skacze do poziomu wywołanego 100-metrowym sprintem. Jest też świetną gimnastyka dla szyi i mięśni twarzy, których podczas dawania buziaków pracuje aż 36.
Nic dziwnego zatem, że całowanie oprócz wspomnianych dobrodziejstw ma również działanie… odchudzające. Zwykłe buzi-buzi pozwala spalać od 3 do 12 kalorii na minutę. Godzinna „całuśna” sesja oznacza zatem 720 kalorii mniej.
IDŹCIE I CAŁUJCIE
W sumie gorący miłośnicy całowania żyją podobno ok. 5 lat dłużej od „zwyczajnych” ludzi. W dodatku mają mniej wypadków samochodowych w drodze do pracy i zarabiają o 20- 30 procent więcej od zwykłych śmiertelników.
To czysty zysk, zważywszy, że przypadki wycieńczającego i groźnego dla zdrowia uzależnienia zdarzają się ponoć rzadko i wymagają od całujących tytanicznych wręcz starań.
Dlatego nawołujemy: idźcie i całujcie!