Zmienia się sposób, w jaki Amerykanie postrzegają rodzinę - uważa socjolog z uniwersytetu w stanie Indiana Brian Powell. Z jego badań wynika, że wzrosła liczba osób rozszerzających definicję rodziny na pary nie żyjące w związku małżeńskim oraz homoseksualne.

Reklama

Z przeprowadzonych przez Powella badań wynika, że w ciągu ostatnich siedmiu lat Amerykanie stali się bardziej liberalni w definiowaniu rodziny. Jednak ciągle jej nierozłącznym elementem są dzieci. Obecnie 83 proc. mieszkańców USA za rodzinę uważa nie będącą w związku małżeńskim parę heteroseksualną z dziećmi, ale już tylko 40 proc. ma podobne zdanie w przypadku pary bezdzietnej.

W 2003 r. 54 proc. ankietowanych wyrażało opinię, że związki homoseksualne z dziećmi można nazwać rodziną. W 2010 r. zdanie to podziela 68 proc. Amerykanów. "Wiele z tych osób deklarowało, że zna osobę o homoseksualnej orientacji" - wskazuje Powell.

Obecnie małżeństwa osób tej samej płci legalne są tylko w pięciu stanach USA i dystrykcie stołecznym, czyli w Waszyngtonie. Legalności zawartych tam małżeństw nie uznaje jednak prawo federalne.

Definicja rodziny, według amerykańskiego biura spisu powszechnego, pozostaje tradycyjna: "To grupa dwóch lub więcej osób spokrewnionych przez urodzenie bądź adopcję i mieszkających razem".

Wyniki badań przeprowadzonych w latach 2003-2010 Powell opublikował w książce "Wykluczeni: związki tej samej płci i amerykańska definicja rodziny" (Counted Out: Same-Sex Relations and American's Definition of Family").