Każda kobieta marzy o tym, by być matką. Nie zawsze jest to jednak osiągalne dzięki siłom natury. Często jedynym ratunkiem nie tylko dla pragnących macierzyństwa kobiet, ale też osieroconych i porzuconych dzieci jest adopcja. Pomimo kolejki chętnych surowe wymagania i czasochłonne procedury często ją udaremniają.
Na taki mur nie do przebicia natrafiła niedawno Madonna, której nie zezwolono na adopcję malawijskiej czarnoskórej dziewczynki Mercy. Oficjalnym powodem odrzucenia wniosku gwiazdy był przepis, że przybrani rodzice powinni od minimum 18 miesięcy mieszkać w kraju pochodzenia dziecka. Jednak przedstawiciele władz Malawi bez skrępowania mówili, że argumentem przeciw adopcji był fakt, że Madonna jest rozwódką pozostającą w wolnym związku z o ponad 20 lat młodszym modelem Jesusem Luzem. Bez znaczenia za to okazał się fakt, że ta skandalizująca piosenkarka słynie z bardzo troskliwej opieki nad swoimi dziećmi, wśród których jest już jedno pochodzące z Malawi - chłopczyk o imieniu David. Nikogo nie przekonał nawet fakt, że dla Mercy piosenkarka była gotowa zrezygnować ze związku z Luzem.
Czy w sytuacji pełnych sierocińców i tłumu kobiet pragnących dać dom tym dzieciom takie obostrzenia są na miejscu? Madonna uważa, że nie. Na razie wraz z prawnikami przygotowuje się do ponownej walki o trzyletnią Mercy. W razie niepowodzenia zapowiada wielką kampanię, która ma publicznie naświetlić problemy, z którymi muszą się zmagać osoby walczące o adopcję, w tym samotne kobiety - donosi serwis contactmusic.com. Być może sława i siła przebicia gwiazdy pomoże innym, których głosu nikt do tej pory nie słyszał.