W autobusie słyszymy o rządowym spisku, w mięsnym o sztucznie hodowanych kurczakach, a na rynku możemy dowiedzieć się, jak z zanieczyszczonej gleby rodzą się dzieci z dwoma głowami. Zamiast z politowaniem pokiwać głową i pójść dalej, słuchamy uważnie i niestety - wierzymy. Oglądamy wiadomości, czytamy gazety, a tam zewsząd czyhają na nas afery, spiski i konfabulacje. W końcu trzecią wojnę światową widzimy już za każdym rogiem, a brak gazu to dla nas przypuszczalnie rychły atak armii rosyjskiej.

Reklama

Skąd te lęki i obawy? "Niektórzy ludzie stali się tak cyniczni, że przestali wierzyć w cokolwiek. Ich naturalny sceptycyzm został zastąpiony przez totalne załamanie zaufania, przez przekonanie, że każdy dookoła kłamie" – mówi światowy ekspert w dziedzinie paranoi, Daniel Freeman.

CHOROBA XXI WIEKU

Freeman razem ze swoim bratem Jasonem wydał właśnie książkę p.t. "Paranoja – Lęk XXI wieku". Jej główną tezą jest, że obecnie cierpimy na większy lęk cywilizacyjny niż kiedykolwiek wcześniej, choć paradoksalnie jesteśmy dużo bardziej bezpieczni. Kiedyś takie obawy dotyczyły zaledwie 1 procenta populacji i były to głównie osoby ze zdiagnozowaną schizofrenią, depresją lub innymi zaburzeniami psychicznymi. Dzisiaj lęk dotyka niemal każdego z nas. Według obecnych badań, aż 25 procent ludzi budzi się z obawą co przyniesie jutro. Jaka katastrofa na nas spadnie, jaki kryzys nas dosięgnie? Czarna godzina to już nie jest odległa przyszłość, wydaje nam się, że dosięgnie nas lada moment.

ZAGROŻENIE CZEKA ZA ROGIEM

Ten spodziewany przez nas kryzys to wcale niekoniecznie musi być spisek obcego rządu lub agencja inwigilacji, która umieściła kamerę w twojej toalecie. Są też lęki bardziej realne, wzniecone głównie przez media, które w pogoni za coraz bardziej wstrząsającym newsem, wywołują w ludziach skrzywiony obraz świata. Boimy się więc głównie, że w piaskownicy czyha pedofil, że kiedy ktoś się śmieje - to na pewno z nas, albo że do naszej zupy w restauracji napluł złośliwy kucharz. Niektórzy rezygnują już z kupowania mięsa, nie z powodu wegetarianizmu, tyko z obawy przed jego pochodzeniem.





PARANOJA A ZWYKŁY LĘK

Łatwo pomylić paranoję ze zwykłym lękiem. Boimy się, że nas zwolnią, ale wiemy, że znajdziemy inną pracę dzięki swoim umiejętnościom i doświadczeniu. W przypadku paranoi, jesteśmy przekonani, że ktoś na nas doniósł, że zmówiono się, żeby właśnie nas usunąć z firmy, że jesteśmy już skończeni w środowisku. To nadanie komuś lub czemuś intencji skrzywdzenia intencjonalnie nas wyróżnia paranoje od codziennych obaw.

Reklama

KTO LUB CO WYWOŁUJE ZBIOROWĄ HISTERIĘ

Według Freemana na szerzenie się paranoi wpływ ma głównie urbanizacja. Przez ostatnie 15 lat swoich badań, naukowiec znalazł rozmaite połączenia pomiędzy wzrostem tej choroby a wzrostem jakości życia. Przykładowo w Szwecji zaobserwowano, że większy poziom paranoi mają osoby mieszkające w dużych aglomeracjach. Widać więc, że wpływ na to miał wzrost demograficzny,migracja ludzi do miast, globalizacja, rosnące zanieczyszczenie, wzrost zarobków - czyli więcej do stracenia, szeroki udział mediów w naszym życiu i wszechobecna nawet w przymierzalni kamera.

Sam wzrost cywilizacyjny jeszcze nie robi nam szkody. Do tego dochodzi równie mocno nadwyrężana psychika i wtedy dopiero powstaje problem. W tak dużym natężeniu bodźców, informacji i hałasu, nasz mózg stopniowo przestaje filtrować zagrożenia i każda jedna informacja dociera do niego jako potencjalne zagrożenie. Stan podwyższonej uwagi utrzymywany dłużej niż przez tydzień odbija się dużym echem na przeciążonym mózgu, który przestaje pracować według normalnych zasad. Freeman podaje przykład rodziców, którzy z powodu zagrożeń czających się w okolicy placu zabaw, nie wypuszczają dzieci z domu, wynagradzając im to słodyczami. Dzieci tyją, ale są bezpieczne. Nieważne, że groźba powikłań zdrowotnych z powodu nadwagi jest dużo bardziej prawdopodobna od tego, że dziecko wypadnie na ulicę po piłkę i zostanie rozjechane przez samochód. W tym przypadku myślenie racjonalne nie działa.

KIEDY I JAK NA SIEBIE UWAŻAĆ

Paranoja narasta głównie u ludzi w okolicy 20. roku życia, wciąż podatnych na wpływ środowiska czy autorytetów. Potem odpuszcza, by znowu powrócić u osób w podeszłym wieku, kiedy zaczynają się problemy ze słuchem i z samodzielnością. O paranoi mówi się wciąż bardzo mało, swoją karierę wciąż jeszcze robią różne fobie i depresja, a półka poradników o tym zjawisku, nie istnieje. W łagodnych przypadkach paranoi dobrze by było odizolować się od wszelkich bodźców, najlepiej w otoczeniu przyrody. W ostrych przypadkach konieczna będzie terapia behawioralna.

Tymczasowa rada, jakiej udziela spec od paranoi, to nie dać się zwieść swoim obsesyjnym myślom i podejrzeniom. To jeszcze nie są fakty, tylko domysły – trzeba o tym pamiętać! Jeśli uporczywie pojawia się w twojej głowie myśl o konkretnym bliskim zagrożeniu, staraj się znaleźć na nią kontrargument. Wtedy okaże się, że większość obaw daje się racjonalnie wytłumaczyć i odgonić.