WŁOS SIĘ JEŻY NA GŁOWIE

14 procent badanych stwierdza, że faceci są usprawiedliwieni w wywieraniu przemocy fizycznej, jeśli partnerka jest dokuczliwa lub zrzędliwa. Co dziesiąty dorosły uważa, że to w porządku, jeśli uderzy partnera, który flirtuje z innym. Połowa brytyjskiego społeczeństwa jest zdania, że kobieta jest przynajmniej częściowo winna bycia zgwałconą, jeśli nie powiedziała wyraźnie "nie". Jedna trzecia myśli, że ponosi przynajmniej część odpowiedzialności za gwałt, jeśli była pijana. Jedna czwarta zaś twierdzi, że zgwałcona powinna wziąć na siebie część winy, jeśli miała na sobie seksowne ciuchy. Jedna trzecia dorosłych zna kobietę, która była ofiarą przemocy ze strony mężczyzny, którego zna. Oto wyniki właśnie opublikowanego rządowego badania przemocy domowej przeprowadzonego w Wielkiej Brytanii. Przebadani zostali zarówno mężczyźni, jak i kobiety.

Reklama

MIT O PRAWDZIWYM MACHO

"To, mówiąc słowami naszych klientek, prawda prawdziwa. Jesteśmy oswojeni z takim sposobem myślenia. Myślę, że w Polsce wyniki byłyby podobne albo jeszcze gorsze" - komentuje badania Wanda Paszkiewicz, wiceprezes Stowarzyszenia Niebieska Linia. Jak podkreśla ekspert, takie kształtowane przez wieki stereotypy są niesłychanie szkodliwe.

Skutkują szokującą akceptacją fizycznej i seksualnej przemocy mężczyzn wobec kobiet. "Żyjemy w takiej kulturze, gdzie pewne mity, stereotypy oraz przekonania na temat kobiecości i męskości pokutowały i narastały przez całe wieki. Prawdziwa kobieta powinna być uległa, wrażliwa i ustępująca, poświęcająca się, a mężczyzna zdobywczy, waleczny. W efekcie różnie się postrzega również odpowiedzialność za seksualność - uważa się, że mężczyzna, gdy jest podniecony, musi się wyładować, a kobieta, która w jakikolwiek sposób flirtuje i prowokuje, sama jest sobie winna. Tym sposobem kobieta staje się odpowiedzialna za seksualność mężczyzny. Prowokowała, to ją zgwałcił. Ale ile kobiet prowokuje i nikt ich nie gwałci! Trzeba na gwałciciela trafić, by to się wydarzyło" - oburza się psycholog.



I właśnie to tłumaczy szokujący fakt, że również kobiety usprawiedliwiają przemoc wobec innych kobiet. Dopóki... ich samych ona nie spotka. "Typowe jest myślenie: oberwała od męża, dlatego że się łajdaczyła. Ale jak osoba sama znajdzie się w podobnej sytuacji, akceptacja staje się zerowa. To właśnie pokazuje siłę stereotypu! A kluczem do przeciwdziałania przemocy jest zmiana myślenia" - tłumaczy Wanda Paszkiewicz.

BO ZUPA BYŁA ZA SŁONA I INNE BAJKI

Mężczyzna może uderzyć, ale kobieta też ma swoją broń. Niejedna potrafi w inny sposób sprawić, że bardzo zaboli - okrutnymi słowami. Lecz zdaniem ekspertki nie można w ogóle mówić o czymś takim, jak wina ofiary za przemoc. Każdy taki argument to wymówka w stylu znanej "za słonej zupy". "Ja już słyszałam tyle powodów, dla których rzekomo sprawca pobił czy zgwałcił, że bym to włożyła między bajki. To raczej kolejna wymówka. Gdy kobieta stosuje przemoc psychiczną wobec mężczyzny, ten jej nie uderzy, bo nie będzie miał odwagi. Jeżeli uderzy, to znaczy, że czuje swoją przewagę. To, czym się żywi przemoc, to przewaga jednej strony nad drugą. Najłatwiej się wyładować na kimś, kto jest pod ręką i jest słabszy - tak jak partnerka czy dzieci. Wtedy prościej uniknąć konsekwencji" - mówi wiceprezes Niebieskiej Linii.



Takie stereotypy mają z resztą podwójnie krzywdzącą rolę. Nie dość, że sprzyjają przemocy, to jeszcze okradają nas z uroków naszych rytuałów. "Często seksownie ubrane czy kokieteryjne kobiety czyni się współodpowiedzialnymi za gwałt. A gdyby kobiety nie prowokowały facetów, to wyginęlibyśmy niczym dinozaury. To nie tylko uwarunkowana biologicznie norma, ale również pewna gra, dzięki której życie jest pełne uroku - przypomina Wanda Paszkiewicz.

PRZECZYTAJ TAKŻE:

>>> Mężczyzna nie bije z miłości
>>> "Każda żona to dziwka, tyle że droższa"
>>> Nie rób z siebie wariatki na siłę
>>> Pokrętne drogi męskich myśli
>>> Czy jesteś chora na miłość
>>> Mężczyzna jest jak pies. Wydaj mu kość