Płyta "Comme si de rien netait" ("Jakby nic się nie stało") będzie miała premierę 21 lipca, a już wywołała burzę. I ku rozpaczy Bruni mało kto zastanawia się, czy jest dobra na poziomie artystycznym. Wszyscy doszukują się w tekstach aluzji do życia modelki i jej nowego męża - prezydenta Francji.

Reklama

Trudno się jednak dziwić. Album ukaże się kilka tygodni po biograficznej książce, jaką wydała modelka, a w piosenkach aż roi się od aluzji. W kawałku "Ma Came" - zadedykowanym Sarkozy'emu - Bruni śpiewa: "Jesteś jak narkotyk/bardziej zabójczy niż afgańska heroina/niebezpieczniejszy od kolumbijskiej kokainy/ Jak skręt, który spalam".

Pierwsza Dama twierdzi jednak, że napisała utwór dwa lata przed spotkaniem z "Sarko” i nie należy go odczytywać "kluczem biograficznym". Jak jednak traktować wyznania: "Przy tobie jestem jak dziecko/ mimo czterdziestki na karku/ mimo trzydziestu kochanków/?". I fakt, że płytę będzie promował singiel "L'Amoureuse" ("Zakochana").

Cała sprawa wygląda na zgrabną kampanię reklamową. Dzięki takiemu nagłośnieniu, ludzie na pniu wykupią płytę dość przeciętnej wokalistki ("Le Figaro" już określił ją najbardziej oczekiwanym albumem w historii Francji), a prezydent też zbije kapitał - także polityczny (choć jako głowa państwa nie cieszy się wielkim poparciem).

Czyżbyśmy byli świadkami wielkiej zmiany? Czy na naszych oczach politycy z mężów stanu zamieniają się w celebrytów? Kiedyś porównanie głowy państwa do narkotyku, zszokowałoby opinię publiczną. Dziś wywołuje tylko błysk w oku. Cóż, tak działa tzw. efekt Carli. Cytując tytuł jej nowego albumu, zachowujmy się, jakby nic się nie stało.