W czasach singli, nieformalnych związków i samotnych matek rubryka "ojciec” w aktach urodzenia często jest pusta albo wpisane jest w nią złowrogie "NN". Owszem, często niewiedza o rodzicu jest błogosławieństwem, a matka ukrywa tożsamość ojca, chcąc ochronić dziecko. Nierzadko jednak jest odwrotnie. Matki podają fałszywe dane, albo - jak w Polsce - nie podają ich wcale, by np. dostać wyższy zasiłek.
Wielka Brytania - widząc kryzys tradycyjnie rozumianej rodziny - postanowiła wyjść naprzeciw interesom nieletnich obywateli. "Chodzi o to, by oboje rodzice od momentu narodzin dziecka mieli świadomość, jaką ważną rolę w nim odgrywają" - powiedział "Daily Mail” minister pracy i emerytur James Purnell. "Chcemy - obok ochrony kobiet i bezbronnych dzieci - promować rodzicielską odpowiedzialność za dziecko”.
Ominąć podanie nazwiska ojca kobieta będzie mogła tylko po udowodnieniu, że w domu stosowana jest przemoc. Dotyczy to także zgwałconych kobiet. Pracownicy społeczni będą musieli sprawdzić, czy rzeczywiście niebezpieczeństwo jest realne, i ustalić, dlaczego matka nie chce podać nazwiska ojca. A jeśli powie, że nie zna jego tożsamości, będą musieli sprawdzić, czy matka mówi prawdę.
W 2005 roku w Wielkiej Brytanii ze związków nieformalnych urodziło się 275 tysięcy dzieci. 50 tysięcy w rubryce "ojciec” miało puste miejsce.
W Polsce to matka podaje nazwisko ojca dziecka do aktu urodzenia i tylko ona (albo samo dziecko) decyduje o uznaniu ojcostwa. Bez jej zgody mężczyzna, który podejrzewa, że jest ojcem dziecka, nie może przeprowadzić badania na ustalenie ojcostwa (zrobione bez oficjalnej zgody dla sądu nie jest ważne). Jak podał ostatnio "Newsweek” - 12 procent Polaków wychowuje nieswoje dzieci i nawet o tym nie wie.