Obcisły gorset, szpilki, ogon i królicze uszy Heidi Vos założyła ostatni raz 40 lat temu. Jej ogonek zdążył już nawet zżółknąć, ale właścicielce udało się go od świeżyć. Teraz postanowiła wystawić go na aukcji podczas dorocznego Festiwalu Chilli w Port Elizabeth w Południowej Afryce. To właśnie tam mieszka eks-modelka. Pieniądze, które uzyska ze sprzedaży, a liczy, że będzie to ponad 3 tysiące złotych, przekaże na zakup żywności dla biednych rodzin.
Jak podaje serwis ca.news.yahoo.com, eks-modelka rozstaje się z ogonkiem bez żalu. "Mam 65 lat i z całą pewnością nie będę już go potrzebować" - żartowała. Za to trzyletnią pracę dla Playboya wspomina czule. "To były wspaniałe czasy, mimo iż nieraz palce stóp krwawiły mi, kiedy dwie noce pod rząd musiałam stać na wysokich obcasach" - wspomina. Przyznaje również, że sporo zarabiała. Za noc w stroju króliczka dostawała 52 dolary, czyli tyle, ile wcześniej wynosiła jej miesięczna pensja.
Jednak wcześniej jej życie nie wyglądało tak różowo. Jej rodzice zmarli w obozie dla uchodźców, pod koniec II wojny światowej. Ciocia przemyciła ją do Niemiec. Później, kiedy była nastolatką, opiekowała się dziećmi w USA. Po skończeniu szkoły Heidi miała, zgodnie z życzeniem rodziny, podjąć pracę w fabryce, zdecydowała jednak, że inaczej pokieruje swoją przyszłością. Za namową chłopaka, w wieku 19 lat wyjechała do Nowego Orlenu i została króliczkiem Playboya. I to jej się opłaciło! Teraz sama może pomagać biednym.