Im goręcej na dworze, tym większą mamy ochotę na spontaniczne romanse i przypadkowy seks. Czy nasze libido szybuje w górę z powodu wysokiej temperatury, roznegliżowanych dookoła ciał czy też z powodu naturalnych związków, które latem organizm człowieka wydziela intensywniej?
Więcej ciepła, więcej seksu
Latem zdarza się najwięcej ciąż i najwięcej dzieci rodzi się potem w okolicach maja - czerwca. Gdy tylko słupek temperatury idzie w górę, zaczynamy szukać po ulicach nowej ofiary. Latem łatwiej można nawiązać nową znajomość, łatwiej dać się ponieść i zapomnieć o konsekwencjach swoich randek na opustoszej plaży.
Według statystyk podczas wakacyjnych miesięcy uprawiamy o 20 procent więcej seksu niż w reszcie roku. A miesiącem, który zyskał sobie miano najbardziej rozpustnego jest zbliżający się wielkimi krokami sierpień. Jeśli planujesz urlop właśnie w tym czasie, i nie masz partnera, nawet podświadomie zaczynasz myśleć o małej przygodzie z gatunku "zaliczyć i zapomnieć". Czas oderwania się od zawodowych obowiązków sprzyja bowiem liberalnym zachowaniom, niepodobnym całkiem do pani w kostiumie i z laptopem pod pachą.
Winne znowu hormony
Amerykańskie badania wykazały, że wszystkiemu winne są feromony, którymi jesteśmy sterowani. Podobnie jak w przypadku zwierząt, również ludzkie ciało emituje związki, które stymulują reakcje seksualne innych osób. Te bezwonne chemiczne substancje stają się atrybutem atrakcyjności, przyciągają płeć przeciwną i przekazują otoczeniu pozytywne informacje o nas. Im cieplej, tym większe ich oddziaływanie. "Wydzielany wraz z potem androstadienon wpływa na naszą równowagę hormonalną. Ten naturalny ludzki feromon zwiększa atrakcyjność mężczyzn w oczach kobiet" - tłumaczy Wiktor Koszycki, doradca klienta z serwisu Feromony.pl. "Nasz mózg reaguje bowiem automatycznie na związki wydzielane przez organizm drugiego człowieka. Dlatego też często wybieramy partnera, nie kierując się zupełnie jego wyglądem zewnętrznym" – dodaje.
Latem wszyscy pięknieją
Atrakcyjność jednak ma tu sporo do rzeczy, ponieważ z nadejściem lata uprawiamy więcej sportów, jemy mniej, jesteśmy bardziej opaleni, zrelaksowani i ubrani w bardziej nieformalne stroje. Jeśli do tego dodać sztuczne wspomagacze, to bez dystansu można powiedzieć, że sezon łowczy wraz w sierpniu można uznać za w pełni otwarty. "W lipcu i sierpniu obserwujemy też większą sprzedaż produktów feromonowych – podkreśla Koszycki - szczególnie młodzi mężczyźni pytają o to, co przyniesie im największe powodzenie u kobiet. Tłumaczymy, że w praktyce związki te oddziałują na stan umysłu, nie wyzwalając określonych reakcji. Mówiąc wprost, jeśli partner nie jest nami zainteresowany, zastosowanie feromonów nie przyniesie oczekiwanych efektów".
Przyciąganie między ludźmi to jest magia, ale taka, którą da się jednak wyjaśnić naukowo. Jeśli normalnie nie ma między dwójką ludzi iskrzenia, nie ma większych szans, że feromonowe dopalacze załatwią za nas całą sprawę. Choć jak podkreślają psychologowie, latem rzeczywiście łatwiej nawiązać relację z kimś, kto w ciągu roku normalnie nie zwróciłby na nas uwagi. Lipiec i sierpień to taki "czas karnawału" – dni na opak, zawiesza się wtedy normalne zasady na kołku, by oddać się letniemu szaleństwu, a potem powrócić do normalności… Być może dlatego, letnie romanse trwają tak krótko i tak niewiele z nich przetrwa do zimowego czasu.
_________________________________________________
NIE PRZEGAP:
>>> Tu na pewno spotkasz gwiazdę
>>> Poradnik boskiej plażowiczki
>>> Zobacz, gdzie flirtują polscy turyści
>>> Polski są sprośne i gorące