Dieta, praca i rozmiar naszego zaangażowania w związek są barometrami naszego libido. Im lepsza jakość tych trzech czynników, tym większe mamy szanse na poprawę naszego życia seksualnego. Erotyki niestety też trzeba się nauczyć.
PRZEŻUWAJ DŁUGO I DOKŁADNIE
Sposób odżywiania się ma spory wpływ na to, czy w sypialni będziemy lwicą czy raczej bezwolną langustą. Amerykańskie przysłowie głosi, że jesteś tym, co jesz i niestety, jest w tym sporo prawdy.
Apetyt seksualny pobudza wszystko, co daje dużo energii. Nie bez powodu pracujący ciężko fizycznie mężczyźni muszą mieć stek na obiad – czerwone mięso działa jak red bull – a do tego obniża nieco poziom prolaktyny – hormonu, którego nadmiar może obniżać zainteresowanie pań łóżkowymi igraszkami.
Istotne jest aby nasza dieta była urozmaicona witaminami z grupy B (zwłaszcza B6), które są odpowiedzialne za zniwelowanie poziomu stresu. Od dawna stosowanym afrodyzjakiem jest czosnek, którego należy używać bardzo ostrożnie ze względu na intensywny zapach.
Ciekawostką jest to, że podobno obserwując co je osoba, na którą zagięło się parol, można wywnioskować jakim ten ktoś będzie kochankiem. Niestety, ale wegetarianie na ogół mają problemy z identyfikacją z własnym ciałem i mogą być w łóżku nieco powściągliwi.
Jeśli zdarzyło ci się zsiąść do obiadu z marudą – nie łudź się, nie będzie on skory do łóżkowych eksperymentów.
Osoby, które po 100 razy przeżuwają każdy kęs i delektują się pełnią smaku wypadają w rankingu najlepiej, oznacza to, że są kochankami uważnymi i czułymi na detale.
Zwolennicy wizyt w fast foodach powinni mieć się na baczności, bo szybkie spożywanie posiłku nie wróży dobrze w sypialni.
czytaj dalej...
DZIAŁAMY WEDLE ZEGARKA
Wiadomo, że kobiety z uwagi na swój cykl, w różnych porach miesiąca mają różny poziom libido. Dlatego warto wiedzieć, że proponując partnerce seks na początku cyklu możemy narazić się na kłótnię, bo wtedy to nie jesteśmy w najlepszej kondycji psychicznej, mamy obniżony nastrój i wszystko nas drażni. Na ogół mamy wtedy mniejszą ochotę na seks.
Jednak już po 5 dniu cyklu, poziom estrogenu wzrasta, a oczy i włosy nabierają blasku – wtedy najlepiej uderzać też w konkury. Jednak najlepszym momentem na seks jest zdecydowanie moment owulacji, około połowy cyklu.
Zaraz po nich poziom estrogenów zaczyna spadać i chociaż (z powodu wzrostu poziomu prolaktyny) możemy nieco gorzej czuć się psychicznie, nadal mamy większą ochotę na seks, za sprawą wydzielanej w tym czasie oksytocyny. Najgorzej czujemy się zwykle od dwudziestego piątego dnia do końca cyklu. Rekordowy poziom prolaktyny sprawia, że jesteśmy płaczliwe, senne i znużone. To nienajlepszy czas na miłosną grę.
PRACA I ZWIĄZKI TO ŹRÓDŁO STRESU
Nie ma nic bardziej działającego jak kubeł zimnej wody niż stres w pracy. Znużenie i emocjonalny dołek potrafią odebrać wszelką inwencję i zainteresowanie sprawami seksu. Podobnie jest z umierającym związkiem. Im więcej w nas żalu i rozgoryczenia, tym trudniej skupić się na swojej seksualności. Podczas gdy mężczyźni potrafią niepowodzenia wyładować w seksie, u kobiet zbyt mocno psychika łączy się ze sprawami ciała – dlatego każde spadki nastroju i przykrości życiowe odbijają się na sypialni. Jeśli związek zaczyna się psuć lub popada w rytuje, to pierwszym sygnałem jest niechęć do seksu. Nie znudzenie, czy rutyna tylko właśnie brak ochoty na dotyk partnera – zwykle jest to wynik napiętych sytuacji w związku, braku wzajemnego zaufania, porozumienia i wiary. Niektórzy interpretują to jako ewolucyjną obronę naszego organizmu. Nie chcemy mieć dzieci z partnerem, co do którego mamy wątpliwości.
Zdrowy seks możliwy jest tylko wtedy, gdy mamy zdrowe życie emocjonalne, w miarę udaną pracę, nie jesteśmy przeładowani obowiązkami i prowadzimy ustabilizowaną egzystencję. Ponieważ życie seksualne jest papierkiem lakmusowym naszej sytuacji życiowej, jeśli ponaprawiamy wszystko, co na co dzień szwankuje, powróci do nas i pożądanie. Jeśli jesteśmy z właściwą osobą…
__________________________
NIE PRZEGAP:
>>>Za wstydliwy męski problem odpowiada gen
>>> Tak pieści doskonała kochanka
>>> Wegetarianie też mogą być sexy