Andrew Pask i Roger Short z wydziału Medycyny, Stomatologii i Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu w Melbourne twierdzą, że jeden z trzech głównych estrogenów - estriol - aplikowany pod napletek czterokrotnie zwiększa naturalną ochronę przed HIV. "To niej jest męska antykoncepcja, ale świetna ochrona przed HIV” - powiedział Short. "Wirus nie może pokonać tej bariery".

Reklama

Rzeczywiście wyliczenia są obiecujące: gdyby wszyscy mężczyźni stosowali krem z estriolem, w ciągu 50-60 lat liczba nosicieli wirusa HIV na świecie zmalałaby o 45 procent.

Jak działa krem?

Pod napletkiem znajdują się tzw. komórki Langerhansa, które tworzą naturalny system obronny przeciwko wirusowi HIV. Jeśli jednak wirus dokonuje zmasowanego ataku, komórki Langerhansa tracą swoją ochronną moc i zachowują się jak transportery wirusa do węzłów chłonnych. "One leżą tam jak ośmiornice i ruszają swoimi mackami" - opowiada obrazowo Short. "Wirus łapie się tych macek, które przenoszą go do obiegu limfatycznego".

Reklama

Naukowcy odkryli, że krem z estriolem działa jak membrana ochronna. Wsmarowany pod napletek, już w ciągu 24 godzin powoduje wzrost produkcji tzw. komórek skeratynizowanych. Ten stan utrzymuje się przez 4-5 dni. "Co ciekawe - okrycie dotyczy kremu, którego od trzydziestu lat używają kobiety po menopauzie w leczeniu atrofii pochwy (suchości i utraty elastyczności)" - mówi Short i dodaje: "Światowa Organizacja Zdrowia na nasze badania zareagowała robiąc <łał>. To obiecujące".

Dlatego wyniki badań opublikowane w "PLoS ONE" zostaną poddane testom klinicznym w Afryce, gdzie znajduje się epicentrum epidemii AIDS. "Prawdopodobnie krem może być używany jako lubrykant w zwyczajnej prezerwatywie, który chroni oboje - kobietę i mężczyznę" - twierdzą badacze.