Zależność jest prosta - tam, gdzie da się spacerować, mieszkają szczuplejsi. We wrześniowym numerze pisma "American Journal of Preventive Medicine” ukaże się artykuł amerykańskiego demografa Kena Smitha.

Naukowiec postanowił zbadać, czy to, co mieszkaniec miasta widzi za oknem, ma wpływ na jego wagę. W tym celu przeanalizował dane prawie pół miliona obywateli Salt Lake City w wieku 25-64 lat. Uczonego interesowały tylko dwie rzeczy - gdzie mieszka dana osoba i jaki jest jej wskaźnik BMI (mierzący stosunek wagi ciała do wysokości i określający prawidłową liczbę kilogramów).

Reklama

Salt Lake City zostało wybrane do badań nieprzypadkowo. Te części miasta, które wznoszono przed 1950, były budowane przede wszystkim z myślą o pieszych. Natomiast nowsze osiedla projektowano, biorąc pod uwagę, że większość ich mieszkańców będzie korzystała na co dzień z samochodów.

Co dało porównanie wagi obywateli Salt Lake City z częścią miasta, którą zamieszkiwali? Otóż ci, którzy mieli szczęście poruszać się po starszej okolicy (a zatem tej, gdzie istniały szerokie chodniki i inne udogodnienia dla ruchu pieszego), ważyli średnio o 3,6 kg mniej niż ich sąsiedzi z nowszych osiedli.

Co ciekawe, różnica ta była większa w przypadku mężczyzn (dla których sięgała 4,5 kg) niż kobiet (2,7 kg). Jak wskazują dane przywołane w tym samym badaniu, w latach 2003-2004 ponad 70 proc. mężczyzn i 60 proc. kobiet w Stanach miało nadwagę.

Jednocześnie w 2030 roku ponad połowa wszystkich budynków w USA to będą obiekty wzniesione po 2000 roku. Co wskazuje, że walka o przyjazną człowiekowi architekturę jak najbardziej ma sens.

Co zatem jest istotne? Po pierwsze to, by było po czym chodzić. Po drugie, by chodniki prowadziły nas do najbardziej poszukiwanych miejsc, czyli przede wszystkim do pracy. A po trzecie, by spacerowanie sprawiało przyjemność. "Mieszkańcy miast będą chętniej poruszać się pieszo, jeśli na chodnikach spotkają innych przechodniów, a obok restauracje, kafejki, pocztę czy przedszkole" - tłumaczy Smith. "To pokazuje, że to, gdzie żyjemy, ma ogromny wpływ na nasze zdrowie" - opowiada uczony.

Oczywiście sama architektura nie zwalnia nas z odpowiedzialności za to, co, kiedy i jak jemy.Jednak, jak mówi Smith, czasami ludziom trudno zmienić swoje zachowania żywieniowe. A zatem powinniśmy przynajmniej starać się tak kształtować otoczenie, by promowało zdrowy tryb życia. Co oczywiście dotyczy również Polski.