Fruktoza to cukier występujący powszechnie w owocach, zbożach, sokach owocowych. Wspólnie z innym cukrem - glukozą - tworzy sacharozę, główny składnik białych kryształków znajdujących się w każdej domowej cukiernicy. Fruktoza jest także w miodzie (stanowi jego 40 proc.) oraz w wytwarzanym z kukurydzy syropie wysokofruktozowym (high fructose corn syrup - HFCS).

Reklama

Tę drugą substancję wykorzystuje się powszechnie w niektórych częściach świata, np. w Stanach Zjednoczonych, do słodzenia napojów wytwarzanych na skalę masową.

Uczeni analizują wpływ fruktozy na ludzki organizm od wielu lat. Jednak do tej pory wyniki badań były niejednoznaczne. Dlatego niektórzy naukowcy twierdzą, że jest to cukier jak każdy inny, a w nadmiarze wszystko może być szkodliwe.

Najnowsze doświadczenia Petera Havla z University of California w Davis prowadzą jednak do naprawdę alarmujących wniosków. Dowodzą, że fruktoza może być nie tylko przyczyną plagi otyłości u ludzi, ale również powodować zmniejszanie się naszej wrażliwości na insulinę.

Reklama

Do wzięcia udziału w trwającym kilka miesięcy eksperymencie uczony zaprosił 33 dorosłe osoby cierpiące z powodu nadmiaru kilogramów. Przez pierwsze 2 tygodnie były one na diecie składającej się w 30 proc. z tłuszczu, w 55 proc. ze złożonych węglowodanów oraz w 15 proc. z białka.

Kolejne 10 tygodni ludzie ci spędzili na innej diecie: takiej, w której 25 proc. potrzebnej do życia energii pochodziło albo z glukozy, albo z fruktozy. Co się okazało? Wszyscy uczestnicy eksperymentu przybrali na wadze średnio półtora kilograma. Ale tylko ci, którzy byli karmieni fruktozą, mieli podwyższony poziom trójglicerydów we krwi.

A to dlatego, że w ludzkim organizmie fruktoza jest przetwarzana bardziej jak tłuszcz niż jak cukier. Jak wykazały dalsze badania, podwyższony poziom trójglicerydów przełożył się na wzrost poziomu cholesterolu oraz powiększenie się tzw. otyłości brzusznej, która powoduje otłuszczenie organów wewnętrznych. Na dodatek wrażliwość ochotników na insulinę spadła o 20 proc. Wszystkie te wskaźniki razem wzięte w znaczący sposób zwiększają ryzyko zachorowania na cukrzycę oraz liczne choroby układu krążenia, na przykład nadciśnienie czy miażdżycę. Prawdopodobieństwo zawału też staje się bardziej realne.

Reklama

"Ponieważ w trakcie eksperymentu używaliśmy czystej fruktozy, pytanie brzmi jedynie, ile zwykłego cukru lub syropu wysokofruktozowego trzeba spożyć, by uzyskać taki efekt" - mówi Havel. By to ustalić, uczony planuje przeprowadzenie kolejnych badań z udziałem ochotników. Ale jak twierdzi, nie jest za wcześnie, by osoby, u których obserwuje się skłonność do otyłości brzusznej, unikały produktów zawierających fruktozę.

Napoje owocowe z fruktozą utuczyły Amerykanów

Coraz częściej za przyczynę plagi otyłości w USA uczeni uznają syrop wysokofruktozowy (high fructose corn syrup - HFCS). Produkuje się go z kukurydzy. Wzależności od typu zawiera on od 42 do 90 proc. fruktozy. Został wprowadzony na rynek w połowie lat 70. XX w. Z powodu niskiej ceny jest używany w produkcji napojów zamiast cukru trzcinowego lub buraczanego.

Testy wykazały, że puszka takiego płynu może zawierać nawet 150 kcal, czyli 10 łyżeczek cukru. Przeprowadzone kilka lat temu badania dowiodły, że codzienna konsumpcja takich supersłodkich napojów zwiększa ryzyko wystąpienia otyłości u dzieci o 60 proc. Nic zatem dziwnego, że w zeszłym roku z amerykańskich szkół usunięto automaty z tego typu produktami.

Niektórzy naukowcy twierdzą jednak, że to nie wystarczy, by pokonać epidemię otyłości. Na forum zeszłorocznego spotkania Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego dr Marie-Claude Rigaud oznajmiła, że należy całkowicie zaprzestać używania syropu wysokofruktozowego w Stanach lub też w specjalny sposób oznaczać produkty zawierające tę substancję.