Wskaźnik urodzeń w USA spada. Jak jednak wynika z nowych badań, młodych osób nie trzeba przekonywać do posiadania większej liczby dzieci. Od dziesięcioleci nie zmieniła się bowiem liczba dzieci, które chcieliby oni mieć.
Kobiety urodzone w latach 1995-1999 mając 20-24 lata deklarowały, że chcą mieć średnio 2,1 dziecka. To w zasadzie tyle samo co 2,2 dziecka, które planowały mieć kobiety urodzone w latach 1965-1969, będąc w tym samym wieku.
Jednak całkowity współczynnik dzietności w Stanach Zjednoczonych wyniósł w 2019 roku 1,71. To najniższy poziom od lat 70. XX wieku.
Zdaniem prof. Sarah Hayford z Ohio State University wyniki te sugerują, że dzisiejsi młodzi dorośli mogą mieć większe trudności z osiągnięciem celu, jakim jest posiadanie dzieci.
Chociaż dane zawarte w badaniu nie wyjaśniają, dlaczego tak jest, skądinąd wiadomo, że dzisiejsi młodzi ludzie sądzą, że to nie jest dobry na posiadanie dzieci.
- Trudno mieć teraz dzieci w Stanach Zjednoczonych – powiedziała Hayford, będąca również dyrektorem Instytutu Badań nad Populacjami Stanu Ohio. - Ludzie martwią się o przyszłość bardziej, niż kilkadziesiąt lat temu. Martwią się o gospodarkę, opiekę nad dziećmi i to, czy stać ich na posiadanie dzieci.
Hayford przeprowadziła badanie (DOI 10.1111/padr.12535) wraz z Karen Benjamin Guzzo, profesor socjologii na University of North Carolina w Chapel Hill i dyrektorką Carolina Population Center. Autorki wykorzystały dane z National Survey of Family Growth, w ramach których od kilkudziesięciu lat pyta się ludzi o ich cele i zachowania związane z posiadaniem dzieci. Chociaż NSFG nie przeprowadza wywiadów za każdym razem z tymi samymi osobami, naukowcy mogli śledzić grupę osób urodzonych mniej więcej w tym samym czasie (tak zwaną kohortę) w jej okresie rozrodczym. Przeanalizowano dane dotyczące 13 kohort kobiet i 10 kohort mężczyzn urodzonych między rokiem 1960 a 2000. Wszyscy zostali zapytani, ile (jeśli w ogóle) dzieci zamierzają mieć.
- Od lat 60. do początku XXI wieku Amerykanie byli dość zgodni co do tego, ile dzieci chcą mieć – powiedziała Hayford. - Mężczyźni na ogół mówią, że chcą nieco mniej dzieci niż kobiety, ale podobnie jak w przypadku kobiet, ich preferowana liczba dzieci niewiele się zmieniła.
Odsetek osób, które stwierdziły, że nie planują mieć dzieci, wzrósł z około 5-8 proc. w latach 60. i 70. - do 8-16 proc. w latach 90. i 2000. Jednak wielkość ta nie wyjaśnia spadku liczby urodzeń.
Liczba niezamierzonych urodzeń, zwłaszcza wśród osób w wieku 20 lat, spadła w ostatnich dziesięcioleciach, co pomogło zmniejszyć wskaźnik urodzeń.
- Ale to nie zmienia faktu, że ludzie nie mają tyle dzieci, ile chcą, zwłaszcza w młodszym wieku – zaznaczyła Hayford. - Być może będą mieli te dzieci, mając 35 lat, ale nie musi tak być.
Są pewne dowody, że ludzie zmniejszają liczbę dzieci, które zamierzają mieć, gdy się starzeją.
- Z wiekiem mogą zdawać sobie sprawę, jak trudno jest mieć dzieci i wychowywać je w Stanach Zjednoczonych, i mówią, że chcą mieć tylko jedno dziecko i nie chcą drugiego – powiedziała autorka.
Co więcej, w miarę starzenia się przyszli rodzice mogą mieć większe trudności z samym poczęciem.
Znaczenie mają także czynniki ekonomiczne i społeczne. Wskaźnik urodzeń spadł znacząco podczas recesji, która rozpoczęła się w 2008 roku, co jest typową odpowiedzią na spowolnienie gospodarcze. Jednak wskaźnik urodzeń nadal spadał nawet po zakończeniu recesji. Badanie zakończyło się przed COVID-19, ale pandemia była kolejnym szokiem dotyczącym płodności, przynajmniej na początku.
Uzyskane wyniki sugerują, że nie ma potrzeby wywierania presji na młodych ludzi, aby chcieli mieć więcej dzieci.
- Musimy ułatwić ludziom posiadanie dzieci, które chcą mieć – powiedziała prof. Hayford. - W Stanach Zjednoczonych istnieją wyraźne bariery dla posiadania dzieci, które dotyczą ekonomii, opieki nad dziećmi i ubezpieczenia zdrowotnego. (PAP)
Autor: Paweł Wernicki
pmw/ zan/