Skierowany jest on do uczennic klas I i II szkół ponadgimnazjalnych. Do połowy maja dziewczyny mają przysyłać do kancelarii premiera prace, w których wcielą się w rolę prezydentki czy choćby sołtyski i opiszą swoje działania. Dla zwycieżczyń zaproszenie do kancelarii premiera, zwiedzanie Sejmu i spotkanie z wpływowymi warszawiankami, m.in. Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Co ten konkurs ma zmienić? W czym pomóc? Do czego przekonać? Biuro pełnomocnika postawiło ambitne cele. "Ma przyczynić się do przełamywania stereotypów i zachęcić uczennice szkół ponadgimnazjalnych do podejmowania funkcji przywódczych, oraz podjęcia w przyszłości walki o najwyższe stanowiska w świecie biznesu, nauki i polityki w całej Polsce i Europie". - Chcę, żeby dziewczyny mierzyły wysoko i miały ambicje - mówi niezrażona krytyką minister Radziszewska.
A feministki nie zostawiają na takich pomysłach suchej nitki. - To jakieś działania fasadowe. Napisanie wypracowania nie zmieni niczego w świadomości dziewcząt - irytuje się Joanna Piotrowska z Feminoteki. I dodaje, że jeśli Radziszewska rzeczywiście chce promować równouprawnienie w biznesie, powinna przede wszystkim optować za zmianą podręczników szkolnych. Tak by kobiety przestały być w nim przedstawiane jedynie jako matki, żony i kucharki.
Profesor Magdalena Środa ocenia z kolei, że projekt "Jestem szefową" byłby nawet zabawny, gdyby firmowała ją jakaś malutka organizacja pozarządowa, a nie pełnomocniczka rządu. - Jeśli minister Radziszewska naprawdę chce zawalczyć o dostęp kobiet do stanowisk kierowniczych, powinna popierać ideę parytetu w sferze gospodarki. To realne narzędzie - podkreśla prof. Środa.
Statystyki są nieubłagane: w Polsce kobiety stanowią jedynie około 33 proc. kadry kierowniczej, 2 proc. w zarządach firm i 7 proc. w radach i komisjach mających wpływ na polską naukę. I to mimo że są statystycznie lepiej wykształcone od mężczyzn.
Na wprowadzenie parytetów w biznesie zdecydowały się dotychczas trzy kraje Europejskie: Norwegia, Hiszpania a ostatnio Francja, gdzie określono ustawą, że do 2016 roku 40 proc. członków rad nadzorczych mają stanowić kobiety.
W 2005 roku Komisja Europejska zapytała firmy zrzeszone w European Business Test Panel, czy równouprawnienie wpływa pozytywnie na ich pozycję ekonomiczną. Aż 83 proc. ankietowanych odpowiedziało "tak". Dodatkowo 38 proc. zauważyło "polepszenie reputacji i wizerunku firmy", a 26 proc. "wzrost innowacyjności i kreatywności zespołów".