Od czasu protestów wywołanych we wrześniu śmiercią w areszcie Mahsy Amini, 22-letniej kobiety aresztowanej za łamanie surowych przepisów dotyczących ubioru, kwestia noszenia lub nie hidżabu (chusty szczelnie zakrywającej kobiece włosy) stała się polem walki konserwatywnych władz i buntującego się społeczeństwa. Rząd zwracał uwagę firmom i instytucjom, że obsługiwanie kobiet nie noszących nakazanych strojów grozić będzie odebraniem licencji i zamknięciem sklepu, spa czy kliniki.

Reklama

W lutym zamknięto klinikę w północno-wschodnim mieście Kaszmar, po tym jak jedna z pacjentek zaatakowała inną z powodu "niewłaściwego ubioru". W innym mieście lekarz miał z kolei odmówić badania pacjentki zasłoniętej.

Od kilku miesięcy - twierdzi Iran International - tzw. "policja moralności" patroluje miasteczka akademickie oraz placówki opieki medycznej. Kontroluje noszenie hidżabów, a w szpitalach sprawdza, czy kobiety i mężczyźni w izbach przyjęć są od siebie wystarczająco szczelnie odseparowani.

Wrześniowym demonstracjom towarzyszyło hasło "Kobiety, Życie, Wolność", którego zwolenniczki umieszczały zdjęcia bez hidżabów w kanałach mediów społecznościowych. (PAP)

os/ mms/