Macierzyństwo uważane jest za jeden z najważniejszych wskaźników przechodzenia z wczesnej dorosłości do tzw. dorosłości właściwej. Pojawienie się dziecka jest często punktem zwrotnym, który determinuje inne wybory życiowe: edukację, pracę, mobilność czy miejsce zamieszkania. Obecnie decyzja o zostaniu mamą zostaje podjęta w znacząco innych warunkach społecznych i demograficznych niż te, które miały miejsce np. 30 lat temu.
Przemiany pokoleniowe
W naszym badaniu przyglądamy się doświadczeniom babć, matek (retrospektywnie) i ich córek (w trakcie) w zostawaniu matkami. Dla tych dwóch pierwszych pokoleń macierzyństwo było obowiązkowym elementem wejścia w dorosłość, który łączył się ze ślubem, wyprowadzką z domu rodzinnego, zakończeniem edukacji oraz rozpoczęciem pracy – wyjaśnia dr Paula Pustułka.
Z kolei najmłodsze pokolenie badanych widzi macierzyństwo jako jedną z wielu dróg wejścia w dorosłość, która może, ale nie musi, zostać zrealizowana. Młode kobiety zrywają z ustaloną kolejnością, a nawet z dotychczas standardowymi punktami wejścia w dorosłość.
Rośnie wiek zawierania związków małżeńskich. Kobiety urodzone w latach 60. wychodziły za mąż w wieku 22-23 lat za kawalerów przeciętnie o dwa lata starszych. Dla porównania dzisiejsi nowożeńcy mają ok. 28 (kobiety) i 30 (mężczyźni) lat. Kobiety później wchodzą w role rodzicielskie. W 1980 r. kobieta, która zostawała matką po raz pierwszy, miała niecałe 23 lata, w 2000 r. 24 lata, a już w 2018 r. – 28 lat. Nie są więc już tak młode jak ich matki i ich decyzje związane z macierzyństwem zaczynają się często w innych punktach życia.
Kiedy masz wybór
Dla kobiet z pokolenia powojennego istotną granicą, która wpłynęła na macierzyństwo, było zakończenie wojny i/lub rozkwit PRL wraz z gospodarką niedoborów. Braki dotyczyły zarówno produktów pierwszej potrzeby, jak i dóbr materialnych.
- Jak wskazują badane kobiety z najstarszego pokolenia, ich macierzyństwo z jednej strony było naznaczone ciągłą walką o zasoby, ale z drugiej strony jest wspominane jako czas cieszenia się z każdej zdobytej rzeczy – mówi Marta Buler.
Najmłodsze badane postrzegają tamten czas, którego oczywiście nie doświadczyły, jako trudny, ale jednocześnie prostszy niż ten, w którym im przyszło zostawać matkami. Według niektórych z nich mnogość wyboru – dóbr czy usług – jest utrudnieniem, a obecny model życia cechuje się chaosem i brakiem jasności. Jednocześnie możliwość wyboru oznacza dla wszystkich trzech pokoleń mniej trosk materialnych i możliwość skupienia się na swojej nowej roli, co badane zdecydowanie wskazują jako zaletę obecnych czasów.
Nowa rola babci
Nieraz powtarzające się w wywiadach stwierdzenie, że aby „wychować dziecko potrzeba całej wioski”, pojawia się w rozmowach z przedstawicielkami wszystkich trzech pokoleń. Wśród badanych babć i matek poczucie wspólnoty – tak rodzinnej jak i lokalnej – było codziennym doświadczeniem. Funkcjonowanie trzech pokoleń w jednym domu nie było rzadkością. Okres powojenny charakteryzował się już pewnym rozproszeniem geograficznym rodzin. Wraz z urbanizacją i zwiększeniem mobilności w poszukiwaniu pracy rosła odległość pomiędzy młodymi rodzicami z pokolenia matek i ich rodzicami. Niemniej rola matki nadal była mocno zakotwiczona w rodzinie – tłumaczy dr Pustułka.
Z kolei współcześnie dystans od rodziny i dostęp do żłobków i przedszkoli uniezależnia młode kobiety od babć, a babcie od konieczności sprawowania opieki nad wnukami. Niemniej młode kobiety nadal liczą na ich pomoc w opiece i wychowaniu dzieci.
Profesjonalizacja rodzicielstwa
Rodzina (zwłaszcza mamy i babcie) przestaje być autorytetem w kwestii wychowania dzieci, a dotychczasowe doświadczenie poprzednich pokoleń w tym zakresie traci na znaczeniu. To eksperci wspierają i wyznaczają kierunek współczesnego macierzyństwa i rodzicielstwa. Wynika to m.in. z oczekiwań przyszłych i obecnych młodych matek, których przekonania często nie pokrywają się z normami starszych pokoleń. Młode kobiety nieustannie mierzą się ze sprzecznymi oczekiwaniami wobec nich, m.in. z gloryfikacją macierzyństwa z jednoczesną krytyką niepracujących matek oraz z nierównościami płciowymi związanymi z rodzicielstwem.
- Wobec tak zróżnicowanych narracji nasze najmłodsze badane poszukują wiedzy i rozwiązań częściej wśród ekspertów: lekarzy, specjalistów czy też blogerów niż u swoich matek, ciotek, czy babć – wyjaśnia Marta Buler.
Jednocześnie to, co dostrzegają eksperci, to przede wszystkim powielanie wzorów wyniesionych z domów rodzinnych. Wbrew więc pewnemu odrzuceniu schematów wychowawczych i poszukiwaniu nowych dróg rodzicielskich, bardzo trudno jest odejść od tego, czego młode matki same były uczone.
Macierzyństwo w czasie pandemii
O ile przejście do macierzyństwa jest samo w sobie trudnym doświadczeniem, o tyle w ostatnich miesiącach zostało obarczone dodatkową dawką niepewności.
- Rozmowy z lekarzami uświadomiły nam to, co każdego dnia przeżywają kobiety w ciąży, którym przyszło rodzić po lutym 2020 roku. I jest to obraz pełen lęku, niepewności i braku sensownych procedur – mówi dr Pustułka.
Na przestrzeni ostatniego roku zalecenia związane z COVID-19 były nierzadko sprzeczne z zaleceniami międzynarodowymi. Nie uwzględniały względów praktycznych (np. konieczność robienia testów przez partnerów co 2-3 dni), ale i według ekspertów – były nieludzkie. W perspektywie długoterminowej może mieć to katastrofalne skutki zarówno dla matek, jak i urodzonych wtedy dzieci.
Z kolei dla wielu młodych matek sam początek pandemii mógł nie być tak dotkliwy, ponieważ partnerzy, jeśli mogli, przez kilka tygodni pracowali z domu, co sprawiało, że nie były same. Po ich powrocie do biur, sytuacja nie wróciła na stare tory, ale uległa pewnemu zaostrzeniu. Dodatkowe obostrzenia związane z wychodzeniem z domu czy zakupami sprawiły, że rodziny wywierały i nadal wywierają wpływ na młode matki, aby pozostały odizolowane.
Wśród konsekwencji krótkofalowych można mówić o osamotnieniu, niepewności i naruszeniu relacji rodzinnych oraz towarzyskich. Długofalowe wiążą się z rozwojem emocjonalnym i społecznym noworodków oraz zdrowiem psychicznym i fizycznym kobiet. Jak wskazują eksperci, już dziś powinniśmy temu przeciwdziałać, żeby skutki pandemii i osamotnienia były jak najmniej dotkliwe – stwierdza Marta Buler.