Doprawdy trudno zrozumieć, dlaczego pokiereszowana Rihanna nie tylko wraca do swojego chłopaka, który ją pobił, lecz także nagrywa z nim piosenki, a nawet myśli o ślubie. Zdziwiona zachowaniem wokalistki nie jest natomiast Wanda Paszkiewicz, wiceprezes Stowarzyszenia Niebieska Linia. "Przykład Rihanny, która wróciła do swojego oprawcy, to przykład typowy. Ofiary zwykle nie akceptują przemocy, ale akceptują związek. Jeżeli bliski i ukochany sprawca przeprosi i obieca, że to się nigdy więcej nie powtórzy, i powie, że go tak poniosło z miłości, to większość osób jest skłonna mu uwierzyć" - tłumaczy psycholog.

Reklama

JAK ONA MOGŁA WRÓCIĆ?!

Trwanie przy oprawcy ma więcej niż jedną przyczynę. "Długo można by wyliczać mechanizmy leżące u podstawy takiego zachowania. Dużo zależy od od wpojonych kobiecie wzorców i od typu przemocy. Kobieta czasami rezygnuje z inicjatywy najzwyczajniej ze strachu, bo czuje się zagrożona i zaszczuta. Bardzo często istotną rolę odgrywa uzależnienie ekonomiczne. Przed odejściem może ofiarę powstrzymać wstyd i uczucie osamotnienia. Taka kobieta myśli, że jest tak naprawdę sama, że gdy odejdzie od mężczyzny, to zostanie odrzucona przez społeczeństwo. Do tego dochodzą stereotypy i sposób, w jaki ofiara postrzega świat i innych ludzi. Aby zrozumieć zachowanie ofiary, trzeba spojrzeć również na życiorys danej kobiety, zdarzenia z jej przeszłości, które mogły w tej sytuacji odegrać istotną rolę" - tłumaczy psycholog Lidia Buza.

MIŁOŚĆ MIŁOŚCI NIERÓWNA

Wiceprezes Niebieskiej Linii apeluje, by nie oceniać pochopnie Rihanny i innych kobiet w jej sytuacji. "W bliski związek wpisana jest taka reguła, że sobie wybaczamy i ufamy. Gdy patrzymy z boku, to myślimy: jak ona mogła wrócić, przecież to oprawca. A w związku są momenty bardzo złe, ale są też dobre. Partnerów przecież wiele łączy. Podobne sprawy nie są tak jednoznaczne, jak nam się wydaje" - wyjaśnia Wanda Paszkiewicz.

Czy zatem Rihanna i inne kobiety w podobnej sytuacji trwają przy oprawcy po prostu z miłości? Bo jak przypomina Lidia Buza, miłość miłości nierówna... "To prawda, ofiara deklaruje i rzeczywiście myśli, że go kocha, tylko że zazwyczaj jest to więź toksyczna. Na wierzchu widać uczucie, natomiast pod spodem kryją się całkiem inne czynniki. Na przykład to, że w poprzednich pokoleniach kobiety z rodziny ofiary były ofiarami przemocy, a ona kontynuuje ten utrwalony rodzinny wzorzec" - wyjaśnia Buza. I może w tym zaklętym kręgu przemocy trwać przez kolejne pokolenia...