Powszechność pracy zawodowej kobiet, odraczanie wchodzenia w dorosłość, niechęć do zawierania małżeństw i posiadania dzieci oraz nieformalne związki sprawiają, że życie rodzinne w Polsce wygląda różnorodnie. Część kobiet dąży do podtrzymania tradycji, część pod wpływem galopujących zmian społecznych wybiera mniej sformalizowany model życia w parze. Dr Paula Pustułka i Marta Buler z Uniwersytetu SWPS zbadały, jak dwa pokolenia Polek postrzegają rodzinność. W badaniu GEMTRA przyjrzały się podobieństwom i różnicom w podejściu do formalizowania związków, stosunkowi do uroczystości rodzinnych i w jakim stopniu dla badanych rodzina pozostaje ważna.
Ślub? To się opłaca!
Doktor Paula Pustułka wskazuje, że pokolenie powojenne (tzw. baby boomers, osoby urodzone w latach 1946-1964) szybko i wcześnie wchodziło w związki małżeńskie. Podejście do ślubu było często pragmatyczne. Instytucje państwowe czy pracodawcy jedynie ślub traktowali jako oznakę założenia rodziny. Rodziny, której przysługują różne dobra. Jak wskazują badane w dobie niedoborów i gospodarki centralnie sterowanej otrzymanie mieszkania służbowego było szansą na autonomię i zbudowanie własnego ogniska domowego już na etapie wczesnej dorosłości, często niedługo po uzyskaniu pełnoletności.
Warunki ekonomiczne i historyczne również wpływały na to, gdzie brano ślub i w jaki sposób świętowano to wydarzenie. Marta Buler podkreśla, że kobiety biorące udział w badaniu i wchodzące w dorosłość w latach 70. i 80. często zawierały dwa śluby: zarówno w kościele, jak i w urzędzie. Śluby cywilne były odgrywane niejako dla państwa i miały znaczenie czysto praktyczne. Z perspektywy rodzinnej ważniejsze wydawały się być uroczystości kościelne. Zaspokajały one potrzeby emocjonalne oraz te związane z relacjami rodzinnymi. Ślub kościelny był w tradycyjnych rodzinach ważniejszy i stanowił okazję do zademonstrowania (poprzez zaproszenia do współuczestniczenia w ceremonii), kto do rodziny przynależy.
Ślub na własnych warunkach
Z kolei, jak wskazuje Buler, w pokoleniu badanych córek (kobiet urodzonych w latach 80. i 90.) ślub i wesele postrzegane są już raczej jako rytuał, który może, ale nie musi być punktem początkowym kolejnego etapu w życiu. Może on przybrać kształt zarówno skromnej uroczystości w Urzędzie Stanu Cywilnego zakończonej niedużym obiadem rodzinnym, jak i ceremonii kościelnej z dużym weselem dla krewnych, powinowatych i przyjaciół. Biała suknia, ustrojony kościół i huczne spotkanie rodzinne mogą z jednej strony wynikać z chęci zrealizowania marzeń rodziców, którzy nie mieli takich możliwości, a z drugiej z podążaniem za medialnym wizerunkiem ślubu. Takie podejście do ślubu pokazuje pewien dualizm w podejściu pokolenia córek do samej uroczystości. Z jednej strony sam fakt zamążpójścia i świętowania tego wydarzenia ma podkreślać życie w pewnej wspólnocie rodzinnej. Z drugiej strony dla badanych milenialsek ślub jest opcjonalny i nie jest koniecznym warunkiem wyprowadzki z domu czy założenia rodziny.
Jednocześnie, jak podkreśla dr Pustułka, choć zmienia się podejście młodych ludzi do ślubu, instytucje państwowe wciąż uznają go za oznakę założenia rodziny. Konieczność formalnego wejścia w związek ze względu na administracyjne wymogi stawiane przez instytucje państwowe to doświadczenie, które łączy oba pokolenia.
Przy jednym stole
Spotkania przy wigilijnym stole oraz inne spotkania rodzinne są ważne dla obu badanych pokoleń i są pewnego rodzaju spoiwem społecznym. Są one – jak to ujmuje dr Pustułka – formą „aktualizacji” więzi rodzinnych w kontekście tego, kto (i dlaczego) zostanie zaproszony, kto zaproszenie przyjmie, a kto odrzuci. Różnego rodzaju uroczystości – chrzty, komunie czy imieniny są okazją do pokazania, kto wciąż czuje się częścią rodziny i chce spędzać z nią czas, a kto przesunął swoje życie do innych relacji społecznych. Takie podejście dotyczy obu pokoleń kobiet, mimo że za organizację wydarzeń rodzinnych odpowiadają – na razie – głównie kobiety ze starszego pokolenia.
Buler podkreśla, że dla obu badanych pokoleń kobiet rytuały związane z jedzeniem stanowią istotny element rodzinności. Wiąże się to z regularnością spotkań przy stole i jednoczesną możliwością rozmowy.
Badaczka jednocześnie dodaje, że poczucie wspólnotowości i ważności wspólnego spędzania czasu było budowane od dzieciństwa nie tylko przy stole, ale również podczas wspólnych urlopów i wakacji. Rodzinne wyjazdy wakacyjne są tym, co wspominają kobiety z pokolenia córek, a czego nie doświadczyły badane matki. Młode kobiety widzą w tej formie praktyk element warty przekazania swoim dzieciom.
Z rodziną tylko na zdjęciu?
Narracje młodych kobiet i ich matek w omawianym badaniu bazują na relacyjności i wysokiej jakości wspólnotowości, realizowanej poprzez wyjazdy czy zainteresowania, które łączą matki i ich dorosłe córki. Pokolenie młodych dorosłych kobiet oczekuje, że matki będą z nimi budować relację zarówno krewniaczą, jak i przyjacielską.
Badaczki nie kwestionują transferu międzypokoleniowego – zarówno dużych spotkań, jak i codziennych rytuałów. Okazuje się bowiem, że badane milenialski pragną włączać starsze pokolenia w nowe codzienne rytuały oraz kontynuować na własnych zasadach to, co realizowały i realizują ich matki. O ile więc dla starszego pokolenia może być istotne demonstrowanie rodzinności, o tyle dla młodszego wszystkie rodzinne rytuały mają charakter więziotwórczy.