We wspólnym wywiadzie dla "Gali” Jolanta Fraszyńska i Grzegorz Kuczeriszka z rozbrajającą szczerością opisali swoje małżeństwo z ośmioletnim już stażem. Ich perypetie mogą stanowić instruktaż dla wszystkich. Pełna energii, otwarta aktorka i trochę gburowaty, zamknięty w sobie reżyser i operator tworzą wybuchowy związek a la Kmicic i Oleńka.
Zaczęło się między nimi nieciekawie. Aktorka, będąc na zakręcie życiowym, w trakcie rozwodu z Robertem Gonerą, na planie potrafiła nieźle się skompromitować. Nie zrobiła na przyszłym mężu dobrego wrażenia: spóźniała się, histeryzowała, epatowała swoim ekstraweryzmem. "Nie dawałam wtedy rady” - przyznaje Fraszyńska. Jednak jak na porządną aktorkę przystało, udało się jej poprawić wizerunek. "Oczarowała go niebanalność mojego aktorstwa” - wyznała ze śmiechem.
Prawda jest jednak taka, że pokazała mu silną stronę swojej kobiecości. Żywiołowa dziewczyna ze Śląska ujęła niepoprawnego kawalera tym, że umie posprzątać, ugotować i stworzyć domową atmosferę. Członek ekipy bankietowej - jak mówi o sobie Grzegorz Kuczeriszka - stał się domatorem. Raszyńska urodziła mu córkę - Anielkę - pomogła też pokonać alkoholizm. To dzięki niej filmowiec zaczął chodzić na terapię…
Kobieca tajna broń na smutki
Co wcale nie znaczy, że jest im z górki. Mają odmienne temperamenty, w głosie aktorki czuć nutę żalu, że mąż zawsze w końcu ucieka do swojej samotni. "Brak mi bliskości, Grześ ciągle czmycha”. Ale aktorkę ma kto pocieszyć - mieszka z trzema córkami i mamą. W tym babińcu zawsze kipi. "Gdyby ktoś nas kiedyś podglądał przez okno, jak tańczymy, wygłupiamy, pokładamy się na podłodze ze śmiechu, mógłby pomyśleć: niezłe wariatki” - śmieje się aktorka i dodaje, że największym atutem wszystkich kobiet w jej rodzinie jest to, że potrafią czerpać przyjemność z rzeczy małych. Oddaje też sprawiedliwość mężowi, to Grzegorz kazał jej zająć się sobą, swoimi pragnieniami.
Fraszyńska skończy niedługo 40 lat, jak podkreśla - wchodzi w nowy etap życia. Bieg ku karierze jej nie uszczęśliwia, oddała pole mężowi, chce go tylko wspierać. Nic tylko życzyć szczęścia na nowej drodze życia.