FOMO to akronim od wyrażenia fear of missing out, który rozumiemy jako strach przed odłączeniem od informacji, mediów społecznościowych, technologii – tłumaczy dr hab. Anna Jupowicz-Ginalska z Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii, Uniwersytetu Warszawskiego.

Reklama

Z raportu „FOMO 2019 – Polacy, a lęk przed odłączeniem” wynika, że 14 proc. internautów w Polsce cierpi na najwyższy stopień FOMO. To nieco mniej, niż rok wcześniej (16 proc.), ale w najmłodszej grupie (15-19 lat) najwyższy wskaźnik FOMO dotyczy niemal co czwartego internauty. Osoby cierpiące na FOMO to nie tylko aktywni użytkownicy social mediów, ale też i ich bierni obserwatorzy, którzy podpatrują to, co robią inni.

Objawy FOMO to np. nieustanne sprawdzanie mediów społecznościowych, włączanie telefonu w momentach, kiedy tego nie powinniśmy robić. To budzenie się i zasypianie ze smartfonem w ręku, sięganie po smartfon w sytuacjach niesłychanie intymnych albo bardzo prywatnych. W naszych badaniach pojawiły się pytania nawet o sytuacje intymne z partnerem. Jedno z nich brzmiało: „Jak często wybierasz ekscytowanie się Internetem zamiast bliskości ze swoim partnerem/swoją partnerką?”. Często, bardzo często i zawsze robi tak łącznie niemal 57 proc. fomersów, w porównaniu do 20 proc. respondentów z grupy ogólnej – mówi Anna Jupowicz-Ginalska.

Odcięcie od telefonu większości internautów utrudniłoby kontakt z bliskimi, a takie utrudnienie w utrzymywaniu stałych relacji z najbliższymi wzbudziłoby niepokój respondentów, podobnie jak przeświadczenie, że brak smartfona wpłynąłby na zerwanie kontaktów z otoczeniem. Niemożność odbierania telefonów, sprawdzania maili, mediów społecznościowych sprawia, że sama myśl o odłączeniu od urządzenia denerwuje.

Reklama

To sytuacje, kiedy odczuwamy halucynacje dźwiękowe, gdy np. nie mamy ze sobą smartfona, ale czujemy, że dzwoni nam kieszeń. Kiedy brak telefonu powoduje w nas strach, obawę przed tym, że nie będę wiedział, kto do mnie dzwoni, nie będę wiedział, co się teraz dzieje na świecie czy u moich bliskich, nie będę wiedział, co ze sobą zrobić – mówi ekspertka.

Z mediów społecznościowych korzystamy nie tylko podczas jazdy komunikacją miejską (27 proc.z grupy ogólnej, a z wysokiego FOMO na poziomie 67 proc.), ale także w teatrze (7 proc. z grupy ogólnej, a wśród fomersów – 36 proc.), podczas spotkań z bliskimi (10 proc. z grupy wszystkich badanych, 44 proc. w grupie wysokiego FOMO), w trakcie mszy świętej (6 proc. grupy ogólnej i 30 proc. fomersów), a także przechodząc przez ulicę (8 proc. vs 37 proc.) czy podczas prowadzenia samochodu (po 8 proc. z grupy ogólnej i 38 proc. z grupy wysokiego FOMO).

Wszystko to, o co kiedyś oskarżało się media tradycyjne, ale również i internet, czyli atomizacja społeczeństwa, rozbicie go na mniejsze komórki, w przypadku fear of missing out faktycznie może nabierać realnych kształtów. Przenosimy nasze życie, relacje międzyludzkie, potrzebę komunikacji do sieci, zapominając o tym, co dzieje się dookoła – wskazuje współautorka raportu „FOMO 2019. Polacy a lęk przed odłączeniem”.

Reklama

Walka z FOMO jest możliwa, np. poprzez cyfrowy detoks. To istotne, bo jak pokazuje badanie „Digital 2019”, z serwisów social media na świecie korzysta 3,48 mld użytkowników, w Europie jest to 462,5 mln osób. Na korzystaniu z mediów społecznościowych w ciągu dnia spędzamy 2 godziny i 16 minut. Jak ocenia ekspertka, jeśli decydujemy się na detoks, należy stawiać przed sobą realne cele.

Sukcesy nas motywują. Możemy faktycznie dążyć do tego, żeby zachować równowagę między byciem offline, a między byciem online, czyli byciem inline. Bycie inline to znaczy, że cały czas jesteśmy podpięci do mediów społecznościowych, świata cyfrowego i niejako z nimi na stałe zrośnięci. Od tego nie da się uciec, chodzi tylko o to, żeby znaleźć złoty środek i równowagę, aby przebywanie w świecie cyfrowym nie wyrządzało krzywdy zarówno nam, naszym najbliższym, jak i otoczeniu – podkreśla dr hab. Anna Jupowicz-Ginalska.