– Najnowsze dane GUS-u są bardzo niepokojące. Dowodzą, że wskaźniki zatrudnienia i aktywności zawodowej w Polsce są bardzo niskie, co szczególnie dotyczy kobiet. Rząd bardzo wiele mówi o niskim poziomie bezrobocia, że jest najniższy od wielu, wielu lat. Natomiast wydaje mi się, że w dłuższej perspektywie wskaźniki dotyczące aktywności zawodowej są nawet ważniejsze i znacznie bardziej niepokojące – podkreśla Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że spada liczba aktywnych zawodowo Polaków. Badanie BAEL wskazuje, że w II kwartale 2019 roku aktywnych było 56,2 proc. osób w wieku 15 lat i więcej. W ciągu roku oznacza to spadek o 151 tys. osób ( 0,3 pkt proc.). Ogółem na 1 000 pracujących przypadało 837 osób bezrobotnych i biernych zawodowo. O ile wskaźnik aktywności mężczyzn się nie zmienił (blisko 65 proc. jest aktywnych zawodowo), o tyle w przypadku kobiet aktywnych zawodowo jest 48,3 proc. (spadek o 0,5 pkt proc.).
– To pokazuje, że polityka rządu odnośnie do aktywizacji zawodowej kobiet nie działa. Ważne, że nie tylko niskie są wskaźniki aktywności zawodowej, lecz także wskaźniki zatrudnienia, duża jest różnica między kobietami a mężczyznami, ponad 16 punktów procentowych więcej kobiet nie pracuje niż mężczyzn. I nie są to tylko kobiety bezrobotne, lecz także bierne zawodowo, siedzące w domu, które nie starają się o zasiłki, o pracę – ocenia Piotr Szumlewicz.
Obecnie, jak podaje GUS, wskaźnik zatrudnienia u mężczyzn wynosi 62,8 proc. W przypadku kobiet to 46,8 proc. To jeden z najgorszych wyników w UE.
– W perspektywie kilkunastu lat niskie wskaźniki aktywności zawodowej oznaczają mniej pieniędzy dla systemu emerytalnego. Mniej pieniędzy dla budżetu, więcej pieniędzy wydawanych z systemu świadczeń społecznych, więc w dłuższej perspektywie to kryzys systemu emerytalnego i budżetu – przekonuje przewodniczący ZZZA.
Kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni. Choć wskaźnik Gender Pay Gap dla Polski wynosi 7,2 proc., co oznacza, że zróżnicowanie płac kobiet i mężczyzn jest niższe niż w innych krajach europejskich, to z danych GUS wynika, że panie zarabiają średnio o 18,5 proc. mniej od mężczyzn.
– Uważamy, że godna, dobrze płatna praca jest wartością samoistną i to, że szczególnie kobiety na masową skalę się dezaktywizują zawodowo, to jest też bardzo niepokojące. Kiedy ktoś jest kilka lat na bezrobociu czy w bierności zawodowej, to bardzo trudno później go przywrócić na rynek pracy – mówi Szumlewicz.
Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa postuluje dlatego podniesienie płacy minimalnej do poziomu 50 proc. średniego wynagrodzenia (ok. 2,6 tys. zł brutto) i wzrost wynagrodzeń w sektorze publicznym o 15 proc., gdzie kobiety stanowią większość.
– Kobiety siedzą w domu nie tylko dlatego, że chcą, tylko dlatego, że często nie mają wyjścia. Mamy najniższe użłobkowienie w Unii Europejskiej, tzn. ta opieka przedszkolna się rozwija, natomiast sytuacja związana z dostępem do żłobków, szczególnie na terenach wiejskich i w małych miastach, wygląda często dramatycznie – ocenia ekspert.
Z danych resortu rodziny wynika, że wskaźnik użłobkowienia rośnie – obecnie wynosi 25 proc. (wzrost z 12,5 proc. w ciągu trzech lat). To jednak wciąż za mało. Kobiety mają też trudności z łączeniem roli matki z karierą zawodową, w dużej mierze ze względu na presję społeczeństwa. Rozpowszechnienie wysokiej jakości publicznych żłobków i przedszkoli, dofinansowanie opieki senioralnej mogłyby pomóc kobietom w powrocie do pracy. Do tego niezbędne są też wyższe płace i stabilne zatrudnienie.
– Obok Hiszpanii Polska jest krajem, gdzie jest najwięcej umów na czas określony, mamy 1,5 mln osób pracujących w ramach umów cywilno-prawnych, kilkaset tysięcy w ramach darmowych lub półdarmowych staży. Mamy rozwiniętą cały czas szarą strefę, która specjalnie się nie zmniejszyła. Mamy więc naprawdę bardzo trudną sytuację, której ofiarami niestety w dużej mierze są kobiety – tłumaczy Piotr Szumlewicz.