O tym jak wpływa na życie i czy można nim zarządzać, opowiada Konrad Wilk, trener rozwoju, psycholog przywództwa, ekspert w dziedzinach zarządzania stresem i odporności psychicznej w biznesie.
Stres w życiu jest wszechobecny. Czy istnieje w ogóle jakiś sposób, żeby go uniknąć?
Konrad Wilk: Nie chodzi o to, żeby czegokolwiek unikać. Każdy aspekt naszej psychiki, którego chcemy unikać, który wypieramy ze swojej świadomości działa na nas z poziomu podświadomego. Im bardziej mu zaprzeczasz, tym mocniej się w tobie przejawia. Na przykład tłumiona w pracy złość na pracownika wybuchnie pod byle jakim pretekstem w domu, a celem ataku może stać się twoje dziecko w trakcie wspólnego odrabiania lekcji.
Co można z nim zrobić, by nie krzywdzić siebie i ludzi wokół?
Potrzebujesz nauczyć się, jak nim świadomie zarządzać. Na początek warto zdać sobie sprawę z tego skąd się bierze, jak działa, jakie są jego konsekwencje. To powinno zwiększyć motywację do tego, by dokonać korekt w dotychczasowym stylu życia. Chroniczny stres dosłownie, fizycznie wyżera twój mózg, a zwłaszcza istotę szarą, z której zbudowane są jego najbardziej uorganizowane obszary. Kora oczodołowo-czołowa zanika, a wraz z nią takie funkcje twojej psychiki jak empatia, moralność, zdolności analizowania, planowania, podejmowania decyzji. W tym obszarze mózgu, jeśli działa prawidłowo, zachodzą również procesy kontroli emocji wpływające bezpośrednio na łagodzenie radykalnych reakcji ciała migdałowatego. To ono w twoim mózgu odpowiada za pierwotne reakcje lękowe przejawiające się takimi postawami, jak walcz, uciekaj, zastygnij i przeczekaj. Im słabiej działa kora czołowa, tym częściej i bardziej bezkarnie szaleje ciało migdałowate. A u niego sprawa jest prosta. Jeśli uzna, że coś ci zagraża, to natychmiast wysyła informację do nadnerczy, których zadaniem jest wyprodukować adrenalinę i kortyzol. Stres poprzez te hormony rozlewa się po twoim ciele, napinają się mięśnie, serce zaczyna bić szybciej, rośnie ciśnienie tętnicze, podnosi się poziom cukru we krwi, by zwiększyć wydajność energetyczną organizmu, zwężają się naczynia krwionośne jamy brzusznej, by spowolnić procesy trawienne, jesteś gotowy na walkę o przetrwanie z wojownikiem wrogiego plemienia, jesteś gotowy do ucieczki przed rozszalałym, zranionym mamutem. Jak to się ma do potrzeb życia we współczesnym świecie? Gdzie szukać w tym otwartości, zrozumienia, empatii, elastyczności, zdolności analitycznych, kreatywności, porozumienia? No właśnie.
Brzmi to dosyć przerażająco, ale i fascynująco zarazem...
Dziedzina wiedzy zwana neuropsychologią rozwija się w niesamowitym tempie. Sporo wyjaśnia i poddaje w wątpliwość wiele z dotychczasowych pewników w zakresie wspierania zdrowia psychicznego człowieka, również psychologii biznesu. Człowiek współczesny wciąż w dużym stopniu nosi w sobie skłonność do korzystania z pierwotnych funkcji mózgu. Im więcej stresu, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie działał właśnie z poziomu ciała migdałowatego, którego gruczoły rosną pod jego wpływem. Kora czołowa obgryzana coraz zachłanniej przez stres nie tonuje zapędów ciała migdałowatego, co w pierwszym rzędzie prowadzi do problemów psychicznych, niekontrolowanych wybuchów złości, agresji, gniewu, problemów ze snem, apatii, cichych dni, nieustannych huśtawek nastroju. Często bywa nawet gorzej, stres miota nami w środku, jest nieujawniony, połknięty, niewyrażony. Wtedy dosłownie twoja psychika psuje się, gnije, jątrzy, a jad stresu pęcznieje szukając drogi ujścia na zewnątrz. Niezależnie od tego czy uzewnętrzniony, czy nie, taki przedłużający się emocjonalny roller coaster często kończy się bardzo niedobrze.
To znaczy?
Pojawiają się coraz częstsze problemy z pamięcią, maleją zdolności uczenia się, podejmowania decyzji. Coraz częstsze są zaburzenia koncentracji, mogą pojawić się nawet stany lękowe. Spada efektywność, zaangażowanie, motywacja. Popełniasz coraz więcej błędów. Wyniki twojej pracy spadają na łeb, na szyję, albo nie spadają, ale ich utrzymanie wiąże się z coraz większym wysiłkiem, frustracją, przemęczeniem. Obniżają się twoje zdolności społeczne, poczucie pewności siebie. Rośnie niechęć do ludzi, do przebywania w ich towarzystwie. Wreszcie dochodzi do czegoś, co w psychologii biznesu nazywane jest wypaleniem zawodowym. Z czasem ten stan może przerodzić się w różne choroby somatyczne, jak zaburzenia funkcji seksualnych, czyli spadek libido, problemy z erekcją, oziębłość.
Mroczna perspektywa. Stresu naprawdę można się bać...
To nie wszystko. Pojawiają się problemy z układem odpornościowym, co sprawia że zaczynamy częściej chorować. Zagęszczają się kłopoty żołądkowe, nadkwaśność, nawracająca, lekooporna niestrawność, syndrom jelita wrażliwego. W tym obszarze niebagatelne znaczenie ma również nasza dieta, pośpiech, jej skład, przejadanie się, używki. Nasz układ trawienny najpierw reaguje zgagą, ale z czasem może rozwinąć się choroba wrzodowa. Warto pamiętać, że wskutek stresu system trawienny spowalnia, co przekłada się na słabsze trawienie, a co za tym idzie skłonność do odkładania tłuszczu i wynikającą z tego nadwagę. Przedłużający się stres wywołuje też kołatania serca, wzrasta ciśnienie tętnicze krwi i poziom cholesterolu. Za tym idzie rozwój miażdżycy, zwiększa się ryzyko powstania choroby wieńcowej. Stres bardzo często odpowiada również za bóle głowy, które ogólnie mamy w zwyczaju nazywać migrenami. Z czasem przeradza się w depresję, co staje się dosłownie plagą naszych czasów. Warto pamiętać, że nieleczona depresja potrafi doprowadzić nas do myśli, a także aktów samobójczych. Życie w chronicznym stresie coraz częściej kończy się udarami mózgu, czy zawałami serca.
Co w takim razie robić? Mówiłeś o zarządzaniu stresem.
W pracy z moimi klientami indywidualnymi, a także podczas szkoleń i warsztatów koncentrujemy się na poznawaniu procesów stresogennych, naszych wewnętrznych mechanizmów sprzyjających ich powstawaniu, ale przede wszystkim konkretnych ćwiczeń uważnej obecności, dzięki którym potrafimy schodzić z tej równi pochyłej na bezpieczny, stabilny ląd wewnętrznej równowagi. Wzmacniamy zasoby własnej odporności psychicznej. Uczymy się strategii zdrowego życia niezależnie od okoliczności świata zewnętrznego. Poznajemy, między innymi, różne techniki relaksacyjne i praktyki medytacji. Nauka od lat dostarcza nam badań potwierdzających ich skuteczne działanie w zakresie neutralizacji szkodliwego działania stresu na nasz organizm i naszą psychikę. Dowodzi, że wpływają na regenerację uszkodzonych połączeń międzyneuronalnych w mózgu, a nawet pomagają w odbudowie pewnych jego obszarów. Coś, co wciąż jeszcze wielu ludzi ma w zwyczaju określać mianem fanaberii, jest naukowo dowiedzioną, najbardziej efektywną i ekologiczną metodą wychodzenia z doświadczenia chronicznego stresu i konsekwencji, jakie wywołuje. Dzięki tym ćwiczeniom poprawia się zdolność nie tylko reagowania na pojawiający się stres, ale też neutralizowania sytuacji ten stres wywołujących.
Co jeszcze wpływa na jego obniżenie?
Po pierwsze zachęcam do uprawiania jakiejś formy aktywności fizycznej, jakiejś dyscypliny sportu. Najlepiej żeby miało to miejsce cyklicznie, nie spontanicznie, chociaż ze 3 razy w tygodniu, wystarczy po pół godziny. Ruch działa oczyszczająco, pozwala odprowadzać z organizmu hormony stresu, które w nim zalegają. Mówiłem już o tym jakie konsekwencje wiążą się z jego odkładaniem się w naszym ciele. Do tego odwraca większość z wymienionych przeze mnie destrukcyjnych procesów chorobowych wszystkich narządów ciała. Ruch fizyczny to nasz darmowy, osobisty lekarz.
Drugim czynnikiem jest sen. Warto się wysypiać. Sen również dosłownie leczy. Można powiedzieć metaforycznie, że w trakcie snu organizm wysyła w teren ekipy remontowe do wszystkich narządów ciała, które wymagają naprawy. Nie oszukuj się, że ty tylko czterech godzin potrzebujesz, nie wmawiaj sobie, że wyśpisz się na urlopie, albo w trakcie weekendu. Organizm w rytmie dobowym wymaga minimum 6 godzin snu, a jeśli go nie dostaje, zaczyna osuwać się w kierunku licznych zaburzeń, dysfunkcji i chorób.
Po trzecie, naprawdę jesteś tym, co jesz. Twój sposób odżywiania ma ogromny wpływ na to jak żyjesz, jaki jest twój stosunek do siebie, ludzi i pracy. Zdrowie na talerzu przekłada się na zdrowe relacje, efektywność i motywację, energię do działania, wyniki twojej pracy. Nikogo nie namawiam, ale z pewnością opowiem w trakcie naszej kolejnej rozmowy o wartościach płynących z eliminacji mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego z naszych talerzy. To bardzo ważne, a nasza świadomość wciąż jeszcze grzęźnie w błocie starych, ograniczających przekonań wpojonych nam przez nasze babcie i mamy. Zwyczaje, tradycje, schematy myślowe, pewniki kształtują nas również w sposób szkodliwy, obniżający jakość naszego życia. To, że chcemy dobrze nie znaczy zawsze, że dobrze czynimy. Intencja nie zawsze równa się efektom.
Właściwe wydaje się tutaj powiedzenie "po owocach ich poznacie".
Dokładnie tak. Odżywiony, wyspany, pełen sił witalnych, wydolny organizm wspiera cię w twoich praktykach neutralizowania stresu. W zdrowym ciele, zdrowy duch. To powiedzenie akuratnie jest wciąż aktualne. Jeśli dbasz o swoje ciało, nie zaśmiecasz go, troszczysz się o nie, to i ono rewanżuje się większą odpornością na wyzwania codzienności. A teraz, zachęcam cię, stań w lekkim rozkroku, wyprostuj się, pierś do przodu, ramiona do tyłu, lekko unieś głowę, pomyśl o czymś przyjemnym, uśmiechnij się. Postój w takiej pozycji chociaż ze dwie minuty… Mózg już reaguje na taką postawę. Daje sygnał do produkcji hormonów szczęścia. Endorfiny, dopaminy, serotoniny zaczynają cię wypełniać. Sprawiają, że czujesz radość, przypływ energii, wolę działania, motywację. Dołącz do tego głęboki oddech. Czujesz to? Właśnie zaczynasz świadomie i praktycznie zarządzać swoim dobrostanem wewnętrznym.
Możliwości jest wiele. To wszystko, o czym mówię i czego uczę, jest dobre, służące, przyjemne, spójne z tobą i twoim ciałem. Wyposażony w takie techniki, narzędzia, zasoby jesteś jak ludzik w grze komputerowej, gotowy wchodzić na kolejne poziomy. W tym przypadku nie chodzi o grę, ale o ciebie, o najwspanialszy, niepowtarzalny dar, twoje życie, jedyne życie jakie zostało ci dane.
Dziękuję za rozmowę.