Jeśli więc akurat masz dzień, w którym nie możesz patrzeć na siebie w lustrze i od rana zadręczasz się myślą, że przytyłaś, zastanów się, czy naprawdę masz powody, by psuć sobie nastrój. Wielce bowiem prawdopodobne, że co najmniej kilka znaków na niebie i ziemi mówi ci, że jest zupełnie inaczej. Oto one.

Reklama

1. Wciąż swobodnie wchodzisz w dopasowane jeansy sprzed dwóch sezonów, kiedy to czułaś, że jesteś w życiowej formie. Dużo ćwiczyłaś, doskonale czułaś się swoim ciele i uwielbiałaś kupować nowe ubrania, bo wszystko, co przymierzałaś było w małym rozmiarze i leżało jak ulał!

2. Kiedy w sklepie pytasz o jakiekolwiek ubranie w rozmiarze większym niż 38, sprzedawczynie znacząco mierzą cię wzrokiem i wyraźnie nie przyjmują do wiadomości, że miałby to być ciuch dla ciebie.

3. Przyjaciółki, które uważasz za chodzące ideały piękna, pożyczają od ciebie ubrania, a kiedy je przymierzają, Ty uważasz, że wyglądają w nich super.

4. Kiedy przychodzisz do sklepu kupić konkretną rzecz i opisujesz ją ekspedientce, pytając, czy dostaniesz coś takiego, ona odpowiada „już podaję, woli pani rozmiar 36 czy luźniejsze 38?”.

5. Zdarza się, że ubrania z działów dziecięcych podobają ci się tak bardzo, że nie możesz się im oprzeć i… możesz je kupić, bo wyglądają, jakby były specjalnie na ciebie szyte.

I jak, któryś z dowodów działa w Twoim przypadku? Jeśli choć jedna z opisanych sytuacji brzmi znajomo, masz powody do radości i powinnaś przychylniej spojrzeć na swoje odbicie w lustrze.