Krystyna Janda dziś rano była gościem Radia Zet. W rozmowie z Konradem Piaseckim aktorka wyznała, że w przeszłości dwukrotnie była w ciąży, która stanowiła zagrożenie dla jej życia:
Uświadomiłam sobie, że 2 razy w życiu byłam w takiej sytuacji, że gdyby lekarze nie pomogli mi z ciążą, to bym nie żyła. Podejmowałam bardzo dramatyczną decyzję. Jeżeli zdarzyłoby mi się to w momencie działania nowej ustawy, to mnie by już nie było od 1980 roku na świecie.
Mając na uwadze własne, dramatyczne doświadczenia, Janda z przerażeniem patrzy na znajdujący się w Sejmie projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji:
Dzisiaj według tej ustawy, gdybym chciała działać zgodnie z prawem, to bym nie żyła. Moja ciąża była zagrożeniem życia. (...) Utrata dziecka jest wielkim dramatem dla kobiety.
Krystyna Janda odniosła się także do planowanego na poniedziałek, tak zwanego islandzkiego protestu, który sama zainicjowała na Facebooku. Aktorka przyznaje, że choć nie spodziewała się, że jej jeden wpis zrobi tyle zamieszania i doprowadzi do utworzenia komitetów organizacyjnych, to zamierza przyłączyć się do strajkujących kobiet:
Muszę przeprosić widzów i niestety nie zagram tego dnia Marii Callas. Mam nadzieję, że państwo mnie zrozumiecie. Osobiście zaangażowałam się w tej protest.