Przychodzisz do biura w świetnym humorze, witasz się ze swoimi koleżankami i kolegami, a następnie siadasz przy biurku, by z zapałem podjąć wyzwania, jakie przyniesie nowy dzień. Właśnie wtedy pojawia się On. Nie uda ci się zbyć go krótkim „muszę wracać do pracy”. Będzie z tobą rozmawiał, zada ci tysiąc niepotrzebnych pytań, a w ostateczności postara się za wszelką cenę wyciągnąć cię na nadprogramową przerwę. Każdy z nas miał do czynienia z którymś typem „przeszkadzacza”. Według raportu TNS Polska i Tiger Energy Drink „Pokolenie Y w pracy – młodzi, ambitni, ale czy efektywni?”, istnieje 5 podstawowych typów ludzi, którzy zawodowo przeszkadzają nam w pracy. Poniżej znajdziecie szczegółowy opis każdego z nich wraz z radami, jak sobie z nimi radzić.
1. Pan Gaduła
Wspólna praca z osobą, która wiecznie wisi na telefonie lub nieustannie rozmawia ze wszystkimi i o wszystkim sprawia, że możesz mieć problemy z utrzymaniem koncentracji. Ten typ „rozpraszacza” na początku wydaje się być bardzo towarzyski, otwarty i miły, ale szybko zorientujesz się, że to osoba, która nastawiona jest wyłącznie na nadawaniu sygnału. Najczęściej bez opcji odbioru.
Dla ponad połowy respondentów badania to właśnie Pana Gaduła jest tym, który najczęściej rozprasza nas w trakcie pracy. Wyobraź sobie, co byłoby, gdybyś zaczął skutecznie radzić sobie z tym najgorszym typem „rozpraszacza”? Praca z pewnością stałaby się dużo łatwiejsza, a ty mógłbyś skupić się na swoich zadaniach. Najprostszym sposobem na zneutralizowanie Pana Gaduły jest planowanie mu dnia według formuły: „jeśli – to”. Pamiętasz z przedszkola grę w „Króla ciszy”? To coś podobnego, tylko w wersji dla uciążliwego współpracownika. Zaproponuj mu, że jeśli teraz popracujecie w ciszy i pełnym skupieniu, to w trakcie przerwy pozwolisz, by opowiedział Ci swoją fascynującą historię. Skutkiem ubocznym tego sposobu może być drastyczny wzrost efektywności pracy twojego kolegi, który tak bardzo będzie chciał podzielić się z tobą wiadomościami z poprzedniego wieczoru. Tak czy inaczej, ty zyskasz chwilę spokoju, a firma gorliwego i efektywnego pracownika.
2. Chodzący Pytajnik
Częstym „rozpraszaczem” w pracy okazuje się również osoba, która nieustannie zadaje setki pytań. Pewnie często zastanawiasz się, jaka jest przyczyna zadawania przez niego dziesiąty raz tego samego pytania. Jednym z powodów może okazać się fakt, że po prostu sam ma kłopoty z pamięcią i nawet nie wie, że własnym zachowaniem wywołuje dekoncentrację u innych.
Jeśli dla Ciebie, podobnie jak dla 44% badanych, „Chodzący Pytajnik” to istotny problem w firmie, rozwiązanie jest jedno. Przynieś sobie i koledze butelkę wody mineralnej lub napoju energetycznego, wówczas jest szansa, że w końcu zacznie ogarniać. Wiele osób nie pamięta o nawadnianiu w trakcie pracy, a odwodnienie sprawia, że czujemy się zmęczeni i spowolnieni. Gdy jednak organizm otrzyma wystarczającą ilość płynów, zawierających odpowiednie związki, zwiększa swoją wydajność i poprawia koncentrację w ciągu dnia. Wówczas istnieje spora szansa, że „Chodzący Pytajnik” zorientuje się, że zna odpowiedzi na większość swoich potencjalnych pytań.
3. Kusiciel
Dla 30% respondentów raportu najbardziej rozpraszającym typem pracownika jest „Kusiciel”. Nie chodzi tutaj jednak o kogoś, kto kusi urodą i zaprasza na wieczorną randkę, ale o osobę, która nie przepuści żadnej okazji, żeby namówić cię na pójście na przerwę, pogawędkę lub na papieroska.
Zanim dowiesz się, jak sobie z tym poradzić, musisz wiedzieć, że krótkie przerwy w pracy to doskonała strategia na poprawę skupienia. Wbrew pozorom, to właśnie dzięki nim możesz stać się mistrzem koncentracji. Pamiętaj, że twój umysł może mieć trudności, by pracować intensywnie przez całe 8 godzin. Wprowadzenie 5 minutowych przerw między zadaniami to świetny pomysł na skuteczną regenerację przed następnym mentalnym wysiłkiem. Chcesz zaawansowanej strategii? Postępuj według zasady, że jeśli skupisz się intensywnie na zadaniu, to po jego ukończeniu, weźmiesz krótką przerwę. Takie małe nagrody są rewelacyjnymi motywatorami. Spróbuj również podzielić się tą radą z „Kusicielem”. Jest szansa, że twoja propozycja zostanie przyjęta z aprobatą. W najgorszym przypadku natrętny współpracownik znajdzie sobie inną osobę do codziennego kuszenia.
4. Artysta Amator
Może siedzieć niedaleko ciebie, przy odrobinie szczęścia kilka stanowisk dalej. Jaka jest jego cecha charakterystyczna? Wytwarzanie niejednorodnych quasi-muzycznych dźwięków w iście anarchistycznym stylu. Najczęściej nie jesteś nawet w stanie rozróżnić nuconych przez niego hitów muzycznych. W jego wykonaniu utwór Madonny brzmi zupełnie tak samo, jak przebój Ryszarda Rynkowskiego.
Na open space „Artysta Amator” to murowany konflikt – dźwięki mogą nieść się swobodnie po pomieszczeniu, a poziom skupienia pracujących tam osób drastycznie spada. W omawianym raporcie potwierdza to 27% badanych, którzy właśnie „Artystę Amatora” wskazali jako najbardziej dokuczliwy typ zawodowego przeszkadzacza. Twórczo nastawiony kolega nie musi być już więcej problemem, jeśli zastąpisz to nowatorskie źródło dźwięków – kojącą muzyką instrumentalną, która ułatwi ci ignorowanie tego rodzaju rozpraszaczy i pełną koncentrację. Podsumowując: załóż słuchawki i puść sobie odrobinę klasyki. Nie nuć.
5. Meloman
Przychodząc do pracy zamienia się w biurowego DJ-a, przejmując kontrolę nad odtwarzaczem muzyki i nieustanie puszcza swoje ulubione kawałki. Ewentualnie sam zakłada słuchawki i podkręca głośność na maksa tak, że inni łatwo orientują się o jego preferowanym gatunku, którym najczęściej jest heavy metal lub techno młócka.
Według badania TNS Polska, 15% respondentów uważa „Melomana” za typ rozpraszacza, który najbardziej dezorganizuje pracę. Jak poradzić sobie z tego rodzaju delikwentem? Wykorzystaj do tego formułę: „kiedy...., czuję się....”. Na przykład, powiedz mu: „kiedy słuchasz głośno muzyki, czuję się zdekoncentrowany i nie mogę dobrze wykonać zadań”. Następnie poczekaj na odpowiedź. W tego typu sytuacjach najczęściej okazuje się, że „Meloman” nie zdaje sobie sprawy z utrudniania pracy innym, w rezultacie – speszony przycisza muzykę. Jeśli to nie poskutkuje, możesz spróbować użyć bardziej plastycznego obrazowania: „kiedy słuchasz głośno muzyki, czuję się jak tygrys wypuszczony z klatki, gotowy odgryźć ci głowę”. Takie niewinne żarty też potrafią zadziałać.