W show biznesie nie brakuje historii o niewiernym mężu i wybaczającej mu żonie. Brytyjski piłkarz Wayne Rooney, francuski polityk Dominique Strauss-Kahn czy amerykański prezydent Bill Clinton, to tylko nieliczne przykłady na to, że zdradzający mężczyzna, nawet wówczas, gdy upokarza swoją żonę na oczach całego świata, może liczyć na przebaczenie.

Reklama

Portal dailymail.co.uk opisuje badania potwierdzające, że małżeńska zdrada przestała być głównym powodem, dla którego ludzie decydują się na rozwód. W rankingu najczęstszych przyczyn rozstań niewierność została zastąpiona przez "oddalanie się od siebie" i "wygaśnięcie uczucia". Skąd taka zmiana w mentalności?

Psychologowie zaznaczają, że zmiana podejścia do zdrady absolutnie nie wiąże się z tym, że powoduje ona mniejsze szkody w relacji między dwojgiem ludzi, lub jest mniej krzywdząca dla obu stron. Inne podejście do problemu niewierności wynika raczej z tego, że przestała on być powodem do wstydu przeżywanym w zaciszu własnego domu. Zdrada wydaje się obecnie zjawiskiem bardziej powszechnym, problemem dotykającym wielu osób i nie zawsze oznaczającym koniec więzi małżeńskiej.

Cytowana przez portal Dailymail.co.uk Charlotte Friedman, była prawniczka zajmująca się rozwodami a obecnie terapeutka małżeństw, uważa, że zdrada w związku wcale nie musi oznaczać końca miłości. Specjalistka dzieli zdrady na dwa rodzaje. Pierwsza to taka, w której jedna osoba wychodzi ze związku i szuka uczucia, bliskości i przywiązania u kogoś trzeciego. W tym wypadku zdrada zazwyczaj oznacza zupełny rozpad związku. Druga kategoria natomiast to niewierność będąca jedynie sygnałem, że w związku dzieje się coś złego. W takim przypadku, jeśli obojgu partnerom zależy na utrzymaniu relacji, pozostanie razem jest jak najbardziej możliwe.

"Ogromnego wysiłku wymaga zebranie odpowiednich nakładów odwagi i energii by stawić czoła zdradzie i ciężko pracować nad odbudowaniem zaufania, ale jeśli to się uda małżeństwo może przetrwać." - wyjaśnia Friedman.