Resort pracuje nad pomysłem, który ma pogodzić politykę prorodzinną z rynkiem nieruchomości. Resort ma gotowy, przygotowany przez ekspertów z Instytutu Sobieskiego program rozwoju budownictwa. Składają się na niego różne propozycje, m.in. powoływane na zasadach partnerstwa publiczno-prywatnego spółki, które będą budować tanie mieszkania na publicznych gruntach. Teraz resort stara się dołączyć do niego jeszcze własny pomysł.
Minister Andrzej Aumiller potwierdził, że w jego resorcie powstaje nowa koncepcja pomocy finansowej dla młodych osób kupujących mieszkanie. Ulga ma przysługiwać rodzinom, które kupiły mieszkanie na kredyt. Jeśli po zakupie mieszkania w rodzinie przyjdzie na świat dziecko, państwo spłaciłoby 5 proc. wartości mieszkania (nie kredytu) z dnia transakcji. Jeśli w rodzinie pojawi się kolejny noworodek, dotacja ma wynieść dodatkowo 10 proc. A jeśli rodzicie doczekają się trzeciego potomka - państwo dopłaci kolejne 15 proc. wartości mieszkania. W ten sposób łączna dotacja sięgnie 30 proc.
Według Ministerstwa Budownictwa ulga ma być powszechna, dostępna dla tych, którzy kupią na kredyt mieszkanie lub dom, nowe lub używane. Pomysłodawcy stawiają jednak warunek - dofinansowywane mieszkanie lub dom musi być jedyną nieruchomością należącą do korzystającego z ulgi.
Koszty wprowadzenia nowej mieszkaniowo-prorodzinnej ulgi nie są jeszcze oszacowane. Ale - jak zauważa DZIENNIK - nie będą małe. W Polsce co roku rodzi się około 350 tys. dzieci. Jeśli tylko co dziesiąta rodzina skorzystałaby z nowej ulgi (przy ostrożnym założeniu, że średnia wartość kupowanej lub budowanej nieruchomości to 250 tys. zł, a dopłaty obejmują urodziny pierwszego dziecka), to koszt dla budżetu wyniósłby prawie 440 mln zł.