JAK TO ROBIĄ SŁAWNI I BOGACI?

Gdy rozstawała się Jennifer Aniston i Brad Pitt, podzielili się nie tylko ich przyjaciele. Dyskusja, czyja to wina i czyją trzymać stronę, przeniosła się z ich prywatnego kręgu na forum publiczne. Ludzie wypowiadali się w Internecie, w programach telewizyjnych, nosili czapki i koszulki z napisami: "Trzymaj się Jen! " albo "Brad, ja też wolę Angelinę! ".

Reklama

Choć społeczeństwa nie dotyczyło to osobiście, z wielkimi emocjami uczestniczyło w rozwodzie aktorskiej pary.

KTO PIERWSZY, TEN LEPSZY

Podobnie dzieje się w życiu trochę mniej znanych obywateli. Gdy para małżeńska rozstaje się po kilku latach związku, oprócz wspólnych wspomnień i ruchomego majątku, do podziału stawiają się też wspólni znajomi.

Reklama

Jeśli znajomi, którzy podczas związku byli wspólni, zostali poznani przez nas zanim zaczęło się małżeństwo, problem ich rozdziału nie istnieje. Bardzo szybko okazuje się, że jeśli ktoś był kumplem męża, to w trakcie rozwodu stanie po jego stronie, nawet jeśli wedle rozsądku powinien trzymać stronę, przykładowo bitej, żony. Tak też było z Courtney Cox i Oprah Winfrey, które z miejsca zajęły miejsce obok Jennifer, udzielając jej publicznego wsparcia.

Lojalność działa tu według zasady: "kto był pierwszy, ten wygrywa". Wtedy przyjaciół dostaje się po prawie zasiedzenia. Inaczej, zainteresowane strony, będą miały poczucie zdrady.

Reklama



PANIE NA LEWO, PANOWIE NA PRAWO

Innym sposobem podziału przyjaciół, jest rozdzielenie się na dwie grupy, w zależności od płci. Choć żyjemy w czasach równouprawnienia, bardzo często zdarza się, że trzymamy się ze swoimi: panowie z panami, kobiety z kobietami. Ten najmniej logiczny i sprawiedliwy podział szczególnie smuci, gdy przyjaciele męża mogliby świadczyć w sądzie na rzecz jego żony, będąc nieraz świadkami jego knajpianych flirtów czy telefonów od obcej kobiety.

PODCHODY PONIŻEJ PASA

Smutne, gdy nasi partnerzy zaczynają na własną rękę pracować nad zachowaniem jak największej liczby osób po swojej stronie. Zdarzają się wtedy kłamstwa, oczernianie, a nawet próby wciągnięcia przyjaciół na salę sądową w charakterze stron. Jak zwykle zdarzają się sytuacje precedensowe. W kancelarii Turner Freeman Lawyers w Sydney, zdarzyło się nawet, że para w akcie prawnym zapisywała przejęcie niektórych znajomych na poszczególne strony, tak jakby dzielili się opieką nad dziećmi. Tak wyraźnie dzielenie swojego terytorium zdarza się jednak tylko w przypadku bardzo trudnych i konfliktowych spraw, gdzie nie ma miejsca na sentymenty czy niedopowiedzenia.



W IDEALNYM ŚWIECIE

Idealnie byłoby, gdyby wspólni przyjaciele okazali się rozsądni i sprawiedliwi. Wtedy nie ma znaczenia płeć czy długość znajomości, tylko to, po czyjej stronie leży racja. Kto jest poszkodowany, kto jest przysłowiową "ofiarą" tej sytuacji, dostaje w spadku wspólnych znajomych, ich pomoc i wsparcie. To zdaje się, zdarza się jednak niezwykle rzadko, ponieważ zbyt często pokrzywdzeni zostają sami na placu boju. Kto bowiem lubi trzymać z przegranymi? Taką zdradzoną przez los i swoich bliskich osobą, czuła się była żona Prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego, Cecilia, która po rozwodzie nie znalazła koło siebie ani jednej przyjaznej dłoni.

KOBIETA SAMOTNA, TRĘDOWATA

Bardzo często to właśnie kobieta zostaje sama na placu boju. Małżeństwa jako całość stają po stronie męża. Samotna kobieta jest od momentu bycia w stanie ponownie wolnym zagrożeniem dla cudzego związku. Podczas gdy samotny mężczyzna zaczyna robić za duszę towarzystwa i szczęściarza, uwolnionego od balastu… Choć wiadomo, że nikt nie marzy o tym, by rozbijać związki swoich przyjaciół, ta irracjonalna zasada działa. Przypomnijcie sobie czy na organizowane w domu imprezy zapraszacie samotne kobiety. I dlaczego nie? Czy nie chcecie żeby czuły się źle, czy też nie chcecie, żeby było nie do pary, żeby wasi mężczyźni musieli skakać wokół waszych koleżanek?



UCIECZKA Z TONĄCEGO OKRĘTU

Jeszcze gorzej, gdy znajomi, którzy komplikacji w życiu prywatnym nie lubią, a rozwód kojarzy im się z praniem brudów, odsuwają się od obu stron związku. Nagle okazuje się, że nie było tu mowy o przyjaźni a cała znajomość była tylko wspólnym spędzaniem czasu. Gdy było dobrze… Karolina, 34-letnia prawniczka z małą córką, najtrudniej wspomina z czasu rozwodu te chwile, gdy bała się zadzwonić do swoich przyjaciół, bo nie wiedziała z jaką reakcją się spotka.

Nigdy nie jest tak, że wie się od razu, po której stronie stają znajomi. Zwykle trzeba się boleśnie przekonać, kogo wybrali, żeby już nigdy więcej nie wybrać ich numeru.

Karolina wspomina te przepychanki, wzajemnie oczernianie u przyjaciół i plotki z drugiej ręki jako jedne z najbardziej bolesnych spraw podczas całego rozwodu.

"Czułam się jakbym była poza marginesem społecznym. Nikt do mnie nie dzwonił, nie odzywał się, nie udzielał mi wsparcia. Wszyscy wstrzymali się z oceną do zakończenia rozwodu. A ja potrzebowałam kogoś na daną chwilę – nikt jednak nie wyciągnął do mnie ręki" – żali się Karolina.



Czasem jednak powodem takiego zachowania nie jest zła wola czy przekabacenie znajomych na stronę męża. Zdarza się, że ludzie wolą się nie wtrącać, nie dopytywać, żeby nie wyjść na wścibskich. Starają się nie dokładać do ognia i na jakiś czas wstrzymują kontakty z rozwodzącymi się, żeby nie pakować się w niezręczną sytuację. Unikanie na pewno nie jest wyjściem z sytuacji, tylko dowodem niedojrzałości. Trudno jednak podtrzymywać potem kontakty towarzyskie z kimś, kto na nasz widok uciekał prędko z supermarketu…

Innym powodem dla którego przyjaciele zaczynają zachowywać się cokolwiek dziwnie jest strach, że zostaną rozwodem zarażeni. Pamięć o wspólnych sympatycznych wieczorach i okazywanych sobie czułościach jest wtedy na tyle silna, że nie potrafią zrozumieć, jak wszystko mogło się tak szybko zmienić. Kiełkuje w nich obawa, że skoro Wy nie przetrwaliście, to podobnie może być z nimi. Od rozstania mogą dzielić ich tylko miesiące a nawet o tym jeszcze nie wiedzą. Najprostszym sposobem na ucieczkę od tych myśli, jest ucieczka od rozwodzących się znajomych.



GDY POKUTUJE STARY MODEL RODZINY

Czasami, ale już coraz rzadziej, pokutuje też myślenie, że ci co się rozwodzą, to ci, którym się nie udało. Kiedyś, gdy rodzina miała w Polsce dużo silniejszy statut, jej rozpad był czymś poniżej godności, znakiem słabości. Rozwódka miała wtedy podobną pozycję społeczna jak matka z nieślubnym dzieckiem. Na szczęście w obu przypadkach, dziś sprawa wyglądaj już o niebo lepiej.

Przyjaciół rzeczywiście poznaje się w biedzie. Jedynym sposobem, żeby się co do nich przekonać, jest przejść przez tak trudną i bolesną sytuację. Nie ma na to innej rady jak tylko rozmawiać, być ze sobą szczerym, nie oczerniać swojego partnera i nie stosować sztuczek poniżej pasa. Reszta zależy od nich i od tego, czy kiedyś dokonałyście dobrego wyboru zapraszając ich w progi swojego domu.

______________________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Najwspanialsze męskie ciała
>>> Zobacz 11 najlepszych scen erotycznych
>>> A może ty nie lubisz seksu? Sprawdź!

Mauss