Znasz to stare powiedzenie, że faceci wierzą, że papier toaletowy sam odrasta (bo niby skąd miałby się wziąć na uchwycie?). Gorzkie. Ale prawdziwe. Wszystkie pary mają swoje krytyczne punkty, o które toczą walkę. Jedzenie w łóżku, rozrzucanie brudnych skarpet po pokoju, zostawianie otwartej lodówki… Jeśli pole bitwy rozciąga się na całe mieszkanie, to łazienka jest zdecydowanie samym epicentrum walk, znamy to dobrze.
NIE KAŻDEGO STAĆ NA LUKSUS
Idealnym rozwiązaniem byłoby posiadać dwie łazienki, damską i męską. Wtedy żadne z partnerów nie musiałoby chodzić na kompromisy, denerwować się, gdy drugie (to chyba o nas?) przesiaduje tam godzinami, depilując okolice bikini.
Na taki luksus mogą sobie jednak pozwolić tylko nieliczni. Większość jest zmuszona dzielić to pomieszczenie, z gruntu tak intymne, i dlatego wywołuje to tak żywe uczucia. W końcu to tam robimy wszystko to, o czym nigdy nie chciałybyśmy żeby nasz partner wiedział, że robić to musimy…
To właśnie tam poznajemy swojego partnera od strony, która wszelki romantyzm potrafi zdusić w zarodku. Sprawdźcie, co denerwuje kobiety najbardziej we wspólnym korzystaniu z łazienki.
LISTA MĘSKICH GRZECHÓW
- Przykładowo, taki papier toaletowy. Może dla niektórych jest to sprawa zaskakująca, ale papier toaletowy sam się nie zmienia, konieczna jest tu nie boska interwencja, tylko ręka człowieka, który ostatni kawałek zużył. Nikt chyba nie lubi dać się zaskoczyć ze spuszczonymi spodniami…
- Tubka pasty do zębów - nie zakręcona - to norma, gorzej gdy jeszcze partner wyciska ją od wylotu, zostawiając pomięty dowód rzeczowy w postaci zgniecionej tubki. Zamiłowanie do porządku cierpi tu potwornie. Dyskomfort z patrzenia na wymęczony produkt kole w oko, nawet bardziej niż notoryczne używanie naszej szczoteczki do zębów. Dobrze wiedzieć, że niedawno pewna kobieta w Teksasie wypaliła do męża z dubeltówki, bo nie wyciskał pasty tak, jak go prosiła…
- Sedes nie musi zażywać świeżego powietrza, można go spokojnie zamknąć i woda z niego nie wyparuje. Panom często wydaje się, że oglądanie mało zachęcającego wnętrza muszli klozetowej i dotykanie dłońmi pełnego bakterii środowiska nadaje naszemu myciu rąk głębszy sens. A nas to po prostu odstręcza i buduje niezbyt ciekawy obraz naszych partnerów. Dodatkowo rośnie w nas lęk co to będzie jeśli zapomni nie tylko opuścić klapę, ale i spuścić wodę!
- Śpiewanie fatalnych przebojów w stylu "Będę brał cię w aucie" także nie należy do naszych ulubionych męskich zwyczajów. Tu jednak z pomocą przyjdą słuchawki do uszu kupionego nam prze ukochanego iPoda, które nam te kocie dźwięki wynagrodzą.
- Skarpetki, brudna bielizna, zmięte ubrania… ile razy miałyście ochotę wrzucić to w jedną torbę i puścić do pojemnika na śmieci? Nie nauczony porządku facet będzie wymagał długiego i żmudnego treningu zanim nauczy się dbać o swoje rzeczy. Skoro kiedyś szła jego śladem mama i zbierała za nim ubrania, to może niech do niej się wyprowadzi, jeśli nasz wizja porządku to za dużo dla jego ego?
- Chlapanie wodą i zostawienie mokrej łazienki. Ponieważ w polskiej rzeczywistości łazienki zwykle okien nie mają, woda rozchlapana po kąpieli będzie schła nawet do następnego dnia. Nie jest chyba trudno przetrzeć podłogę leżącą z boku ścierką tak, żeby partnerka nie wywinęła orła na śliskiej powierzchni. Można też korzystać z tajemniczej wiszącej z boku zasłony prysznicowej i nie nachlapać wcale, lub nawet – o zgrozo! – wytrzeć się, zanim opuści się parującą wannę.
Wszystko to brzmi dość zabawnie i można by zapytać: "ale o co kruszymy kopie?", jednak prawda jest taka, że te drobne rzeczy z czasem czynią nasze życie tak uciążliwym, że urastają do rangi problemu nie do przeskoczenia. Ziarnko zbiera się ziarnka, gniew i pretensje narastają i potem rzeczywiście raz niespłukana wanna może być powodem do karczemnej awantury zakończonej pakowaniem walizek.
_____________________________________________
NIE PRZEGAP:
>>> Piersi rwą się do słońca
>>> Obama nowym arbitrem elegancji!
>>> Nasza dziewczyna w ekskluzywnej reklamie
Mauss