Każdy, kto widzi zdjęcia ostatnie zdjęcia Karoliny, wzdycha: "Ona była kiedyś taką piękną kobietą...". Kochało się w niej pół Polski. Plotka, która jakiś czas temu krążyła po Warszawie głosiła, że zęby na Gruszkę ostrzył redaktor naczelny "Playboy'a", Marcin Meller. Podobno marzył (a może nawet jeszcze marzy?) o tym, by aktorka pokazała swoje wdzięki w tym zacnym periodyku dla mężczyzn.
Karolina nic nie pokazała, pojechała na zagraniczny festiwal filmowy i tam spotkała znanego rosyjskiego reżysera i awanturnika, Iwana Wyrypajewa. No i stało się to, co stać się musiało: jak piszą tabloidy, ich uczucie wybuchło z ogromną siłą. Ale przy okazji stało się też coś innego. Karolina zmieniła styl. O ile to, co teraz prezentuje stylem nazwać można.
Nie chcemy być złośliwi i posądzeni o to, że nie rozumiemy prawdziwych artystów. Nie żądamy od Gruszki, by zagrała w komercyjnym serialu, włożyła sukienkę od znanego projektanta i zadawała szyku na warszawskich salonach. Ale to, co zaprezentowała przy okazji premiery sztuki "Lipiec" też nie przypadlo nam go gustu... Jak oceniacie metamorfozę Karoliny? Czy to, że nie chce chodzić w zaprzęgu komercji znaczy, że powinna przywdziać zgrzebne szaty i za wszelką cenę ukrywać swoje niezaprzeczalne atuty?
Zapraszamy do dyskusji na naszym FORUM.
____________________
NIE PRZEGAP:
>>> Zobacz, jaką bieliznę nosi striptizerka
>>> Oto najdroższy pasek na świecie
>>> Kobiety z reklam nie istnieją