W bestsellerowej książce "Płeć mózgu" Anne Moir i Davida Jessela przeczytamy, że kobiety na kierowniczych stanowiskach wykształciły maternalistyczny styl zarządzania, polegający na intuicyjnym wglądzie i wspieraniu pracowników w problemach osobistych. Badania potwierdzają, że w firmach kierowanych przez kobiety częściej panują dobre stosunki między szefami a pracownikami i brak tam drobiazgowych przepisów, sztywnych zasad i układów hierarchicznych. Wiele kobiet jest wręcz dumnych, że kierują przedsiębiorstwami na zasadzie ekonomiki gospodarstwa domowego, czyli według zasady: żadnego marnotrawstwa, żadnej ekstrawagancji... Taka matkująca szefowa nie da się wtłoczyć w męski styl zarządzania. Stymuluje, wspiera i pozwala na samodzielność.

Reklama

MIĘKKO CZY TWARDO

Z zasady kobietom przypisuje się tzw. miękkie kompetencje, takie jak umiejętność budowania więzi i kooperatywność, a mężczyznom twarde - zasadniczość i orientację na wynik. Jednak zarówno w pracy, jak i w zarządzaniu firmą i zespołem, potrzebne jest i jedno, i drugie.

Ostatnio w modzie są kompetencje miękkie. Każdemu szanującemu się menedżerowi wypada wybrać się na stosowne, oczywiście „miękkie” szkolenie. Dlaczego? Bo blisko dwie trzecie kompetencji zapewniających dobre wykonanie pracy, to umiejętności emocjonalno-społeczne: komunikacja, empatia i umiejętność negocjacji, pracy w zespole oraz wywierania wpływu społecznego. Wypełnianie ról przywódczych w około 90 proc. zależy od posiadania i efektywnego korzystania z ponadprzeciętnych kompetencji psychospołecznych. A więc cech kobiecych.

DLACZEGO SIĘ NIE UDAJE

Na kierowniczych stanowiskach kobiety są w drastycznej mniejszości. Owocuje to rywalizacją i wyśrubowanymi wymaganiami stawianymi kobietom... przez inne kobiety. Dlaczego? "Bo one włożyły niesłychany wysiłek by osiągnąć awans i myślą, że inne też powinny się tak napracować" - mówi Joanna Piotrowska, prezes fundacji Feminoteka. "Kobiety zamiast się wspierać często ściągają się wzajemnie w dół i w efekcie obie spadają z coraz węższej drabiny" - dodaje Jacek Santorski, psycholog biznesu.

"Panie na wysokich stanowiskach często starają się być bardziej męskie niż mężczyźni" - zauważa Joanna Piotrowska. "Błąd popełniają te wcielające się w męski stereotyp, np. używające dosadnych słów, żeby zademonstrować, że nie są „kobietkami” - dodaje Santorski.

Reklama

POD KRAWATEM CZY NA OBCASIE

Czy lepiej mieć szefa czy szefową? Nasi eksperci mówią zaskakująco jednym głosem: "Na wyższych stanowiskach zarówno w odniesieniu do kompetencji, jak i do hierarchii - płeć szefa odgrywa drugorzędną rolę" - twierdzi Santorski. "Dobry szef jest i „kobiecy” - dba o relacje w zespole, i „męski” - zorientowany na wynik, konsekwentny, zdolny do twórczej konfrontacji.

"Są albo dobrzy szefowie, albo kiepscy" - podkreśla Joanna Piotrowska. "Obie płcie nadają się na równi do tej roli. Ważne, by współpracować z zespołem, uwzględniać w nim różnorodność, patrzeć na jego potrzeby" - wylicza Piotrowska.

Doradcy personalni twierdzą, że pracę otrzymuje się w 70 proc. dzięki wiedzy fachowej i w 30 proc. dzięki zdolnościom społecznym. Traci się ją zaś w 70 proc. z braku zdolności społecznych i w 30 proc. z braku kwalifikacji merytorycznych. Menedżerowie i właściciele firm spędzają przeciętnie aż 80 proc. czasu pracy na komunikowaniu się ze współpracownikami, klientami i kontrahentami. Wysokie umiejętności społeczne (w tym komunikacyjne i perswazyjne) są nieodzowne dla sprawnego funkcjonowania w tych rolach.

____________________________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Atak jadowitych 30-latek
>>> Trzy kroki do awansu
>>> Gdzie się podziali tamci mężczyźni