"Pracuję w agencji reklamowej. Mam mnóstwo pracy, ale gdy przyjdę do pracy na 9.00 to bez problemu wyrabiam się do 17, powiedzmy do 17.30. Ale codziennie siedzę do 19. Dlaczego? Bo wychodzenie przed tą magiczną godziną jest źle widziane przez szefostwo. Pracownik wychodzi o 17.30 - to tak, jakby uciekał. Gdy ostatnio naprawdę musiałam iść o 17 do domu, bo mój kot był chory i miałam umówiona wizytę u lekarza, to przy drzwiach napotkałam szefa, który patrzył na mnie oskarżycielskim wzrokiem. Zresztą nie on jeden - cały zespół wysiaduje dupogodziny i ludzie są wściekli, gdy ktoś się z tego schematu wyłamuje. Dochodzi do śmiesznych sytuacji - na przykład studio graficzne gra do 21 w gry sieciowe, a szef jest wniebowzięty. Oni zaś mają święty spokój i etykietki wzorowych pracowników!" - Marlena, 34 lata.
WIDMO KRYZYSU
To zjawisko staje się coraz bardziej powszechne w naszych firmach. Pół biedy, gdy nadgodziny są koniecznością - pracując do późnego wieczora mamy poczucie spełnionego (co prawda wielkim kosztem, ale zawsze) obowiązku. Ale jeśli siedzimy, bo tak trzeba i nie mamy w tym czasie nic do roboty, to tworzy się w nas wrażenie, że marnujemy swój czas.
Profesor Cary Cooper, psycholog z Uniwersytetu Lancaster w Wielkiej Brytanii zwraca uwagę, że w wielu firmach występuje współzawodnictwo nie tyle pracy, ile długiego przesiadywania w pracy. "W obawie przed zwolnieniem każdy chce pokazać, że jest zaangażowany i lojalny ponad normę. Zależy nam na tym, żeby inni – a już zwłaszcza szefowie – widzieli, że wcale nam się nie spieszy do domu, bo sprawy firmy przedkładamy nad wszystko inne." - wyjaśnia.
BEZPŁATNE DUPOGODZINY
"Takie zjawisko nazywamy nieefektywną obecnością w pracy. Przebywanie w biurze staje się ważniejsze niż wykonywana w nim robota" – podkreśla Cary Cooper. "To jest zwykłe zaliczanie dupogodzin" – uważa Marlena. Jak temu zaradzić? Właściwie nie ma dobrej recepty... rozmowa z szefem może przynieść dokładnie odwrotny skutek. Czy rozwiązaniem jest poszukanie sobie innego miejsca do pracy? Na pewno tak, bo jesli dochodzi to takich paranoicznych sytuacji w kwestii czasu pracy, to zachodzi podejrzenie, że kierownictwo jest w stanie wpaść na inne, nie mniej ciekawe pomysły...