Ślub to bardzo ważna deklaracja, nie tylko wydarzenie towarzyskie. Zwłaszcza jeśli przysięga ma wymiar także duchowy. Niby każdy to wie, ale warto o tym przypominać.
- Wbrew statystykom wielu parom udaje się przeżywać razem „resztę życia” - mówi Anna Machnowska, ekspertka z portalu-katalogu ślubnego PlanujemyWesele. - Albo: w końcu im się udaje.
Serwisy randkowe - ratunek czy pułapka
W końcu, czyli trzeba próbować do skutku? Jednorazowe randki nie są dziś dla nikogo, kto je praktykuje, przeżyciem traumatycznym. Tinder i jemu podobne aplikacje zmieniły postrzeganie randkowania raz na zawsze.
Dzięki aplikacji można poznać kogoś na jedną kawę, jedną noc, ale można znaleźć kogoś na… Na resztę życia, na wyjścia w miasto, wypady w góry, imprezy motocyklowe czy nordic walking po lesie. Zależnie od wieku, potrzeb i upodobań.
- Nie zmieniło się to, że umawiając się na randkę, wybieramy osoby, które w jakiś sposób nam się podobają, czymś nas zaciekawiły, zauroczyły lub zaintrygowały po pierwszej wymienia zdań - mówi Machnowska. - Nie zmieniło się i to, że w oczach drugiego człowieka pragniemy zobaczyć: jesteś cudowna! Jesteś wspaniały! Zmieniło się to, że niekoniecznie szukamy od razu: jesteś jedyna/jedyny - dodaje.
Ewa i Grzegorz poznali się przez aplikację. Spotkali, porozmawiali, nie zaiskrzyło. On pisał, ona go zbywała. Nagabywał, ona milczała. Nie ustawał, aż po dwóch latach (!!!) dopiął swego.
– Wydaje się to paradoksalne - opowiada - że w czasach, kiedy tak łatwo umówić się z kimś na randkę, tak trudno się naprawdę spotkać. Przyznaję, że dostrzegłem rozczarowanie Ewy na mój widok, kiedy zobaczyliśmy się po raz pierwszy. Ale ja wiedziałem, że to jest kobieta, o którą będę walczył - mówi. - Jestem wdzięczna Grzesiowi - mówi ona - że nie odpuszczał. Nie znam drugiego tak dobrego i dla mnie wspaniałomyślnego mężczyzny i przyjaciela. Planujemy ślub za dwa lata, spędzimy ze sobą resztę życia. Wiem to - zapewnia.
Dystrybucja pokus albo co jest od nich silniejsze
Wiele osób tłumaczy fakt, że naprawdę ciężko jest być z kimś, kogo poznało się w wieku lat 20. do późnej starości, kiedy żyjemy coraz dłużej.
- Tu nie chodzi o długość życia - mówi Machnowska. - Przecież nasi dziadkowie i nasze babcie pobierali się w młodym wieku i dożywali wspólnie osiemdziesiątki, więc to mydlenie oczu. Powiedziałabym raczej, że chodzi o dystrybucję pokus. Z doświadczenia i obserwacji doradców ślubnych, z naszych rozmów z parami, którym towarzyszymy, wynika raczej, że świat jest bardziej w zasięgu ręki niż kiedykolwiek. Także media społecznościowe dają możliwości poznawania ludzi, których w realnym życiu nigdy nie mielibyśmy okazji spotkać. To rodzi znacznie więcej pokus niż ludzie kiedykolwiek mieli. A przede wszystkim tę ucieczki od rutyny, codzienności, kryzysów, z którymi coraz gorzej sobie radzimy – uważa ekspertka.
- Wokół nas sypie się wiele par - mówi Elżbieta, fotografka i współwłaścicielka firmy projektowej. - Mój mąż nie uchodzi za łatwego w obsłudze. Jest wymagający, bardzo intensywny w kontakcie, ale po 20 latach razem nieraz mówimy sobie, że oboje powinniśmy dostać medal za to, że wytrzymujemy ze sobą nawzajem. Na pewno łączy nas wspólna pasja, ogromny szacunek do swoich talentów i do tego, co razem zbudowaliśmy jako firma. Ale najważniejsze rzeczy dzieją się wówczas, kiedy usypiamy młodszą córkę albo z synem uczymy się matematyki na nadchodzące egzaminy. Nie ma nic ważniejszego. Przeżywamy nasze życie wspólnie i w tym jest największa magia. Mój mąż twierdzi, że nie byłby tak dobry w tym, co robi, nie miałby siły na podejmowanie kolejnych wyzwań, gdyby nie świadomość, że jesteśmy my - mówi Elżbieta. - I że jestem ja, z którą może przegadać do rana całą noc. Dla mnie ważne jest, że on, będąc tak niezależny, jak jest, też mnie pokochał do szaleństwa od pierwszej chwili i mimo czasowych kryzysów trwa to do dziś. A czy do grobowej deski? Nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej. Bo jeśli nie, to po co to wszystko? - pyta.