Do tej pory za problemy młodzieży z akceptacją własnego ciała obwiniano showbiznes i kolorowe magazyny lansujące modę na idealnie piękne seksbomby. Cytowany przez "Daily Mail” chirurg i przewodniczący British Association of Aesthetic Plastik Surgeons Douglas McGeorge twierdzi, że wina leży zupełnie, gdzie indziej.

Reklama

Jego zdaniem nastolatki wcale nie chcą poddawać się operacjom poprawiającym wygląd, by upodobnić się do swoich idolek. Chcą się zmienić, bo mają dość wyzwisk, złośliwości i niewybrednych uwag swoich rówieśników. "Dzieci są naprawdę okrutne i potrafią napiętnować innych ze względu na wygląd” - powiedział McGeorge.

A powtarzające się co dzień przez lata złośliwe komentarze mogą doprowadzić młodą osobę na skraj załamania nerwowego. Jest wtedy gotowa na największe poświęcenie, by pozbyć się swojego piętna. Operacja plastyczna wydaje się więc najlepszym rozwiązaniem. Cierpiące z powodu uszczypliwości dziewczęta bez większych problemów potrafią przekonać do swoich pomysłów rodziców, który słuchając ich opowieści dochodzą do wniosku, że faktycznie nie ma innej alternatywy. I jest ich coraz więcej - w zeszłym roku liczba nastolatek, które poddały się operacjom plastycznym wzrosła o 150 procent.

Sam McGeorge przyznał, że niedawno operował 14-latkę. Jej rodzice zdecydowali się wyłożyć trzy i pół tysiąca funtów na korektę nosa, bo dziewczynka była napiętnowana w trzech kolejnych szkołach. Jak jednak zaznaczył, oprócz operacji nosa coraz częściej zdarzają się przypadki powiększania piersi. To zaś jest niebezpieczne zarówno dla zdrowia psychicznego jak i fizycznego. I prowadzić do problemów z odżywianiem i nawiązywaniem dojrzałych związków międzyludzkich w dorosłym życiu.

Reklama