To niemoralne

Dorota Stalińska, aktorka

Właściwie problem zakazu palenia zniknąłby, gdyby zakazać sprzedaży papierosów i ich produkcji. Ale nikt tego nie zrobi, bo to oznaczałoby utratę kolosalnych pieniędzy. Również dla budżetu. Jeśli produkuje się papierosy i sprzedaje, uzależniając ludzi, a potem zabrania się im palić, jest to niemoralne. Wprowadzenie takiego zakazu oznaczałoby również dyskryminację osób palących.

Sama palę i nie wyobrażam sobie, żeby ustawowo ktoś zabronił mi sięgnąć po papierosa! Mam jednak dużo szacunku dla ludzi niepalących. Wszędzie tam, gdzie obowiązują zakazy palenia: w biurach, restauracjach, staram się ich przestrzegać. Myślę, że to kwestia kultury osobistej, a nie kodeksów i paragrafów. Inna rzecz, że z tą kulturą różnie u nas bywa. Kiedy palacz znajdzie się wśród niepalących, sam z siebie powinien się powstrzymać od palenia. Ale kultura osobista nie jest naszą mocną stroną.

Reklama

Rozumiem oburzenie niepalących zmuszanych do biernego palenia na przystankach, w restauracjach, hotelach, pubach. Wydzielanie stref dla amatorów „dymka” nie ma większego sensu, jeśli pomieszczenia nie są klimatyzowane. Zastanawiam się, w jaki sposób ustawa określi, co jest miejscem publicznym, a co nim nie jest? No i w jaki sposób zakaz miałby być egzekwowany, żeby nie stał się kolejnym martwym przepisem? A zakaz palenia na ulicy czy innych miejscach otwartych uważam za ograniczenie praw człowieka.

Palaczom mówię: NIE

Magdalena Stużyńska, aktorka

Reklama

Jestem za całkowitym zakazem palenia. Nie miałabym nic przeciwko wycofaniu papierosów ze sprzedaży raz na zawsze. Chętnie wzięłabym udział w jakimś wiecu popierającym tę ideę. Jestem bezkompromisowym wrogiem palenia. Irytuje mnie, że palacze zwykle nie potrafią uszanować, że inni nie palą. Czuję się przez nich dyskryminowana. Wciąż doświadczam lekceważenia ze strony palaczy. Wydzielone strefy w restauracjach, nawet tych eleganckich, to fikcja. Pomieszczenia nie są klimatyzowane, a stoliki dla palących i niepalących często znajdują się obok siebie. Praktycznie nie da się uniknąć wdychania dymu.

Restauracja to miejsce, gdzie przychodzi się na obiad lub kolację, często z dziećmi, palenie tam powinno być niedopuszczalne. W pracy, w teatrze, należę do zdecydowanej mniejszości. Mimo że wydzielono strefę dla palaczy, dym czuć wszędzie. Aby dostać się za scenę, muszę przejść obok tego pomieszczenia. Zawsze jestem przesiąknięta dymem, to również ma fatalny wpływ na mój głos. W windach, biurowcach, na przystankach atakuje mnie charakterystyczny smrodek nikotynowy.

Wprowadzenie całkowitego zakazu poprzedziłabym jakąś uświadamiającą kampanią społeczną, uczącą palaczy zasad dobrego wychowania. Być może już taka inicjatywa skłoniłaby ich do uszanowania praw niepalących. Może to niezbyt kulturalne, ale u mnie w domu wszystkich gości od dawna obowiązuje całkowity zakaz palenia. Mój dom to moja oaza, dla palaczy jestem naprawdę bezwzględna.