94 proc. Polaków deklaruje, że będzie miało w domu choinkę. To tyle samo co w latach ubiegłych. Jednak zmieniają się nasze przyzwyczajenia. W tym roku 42 proc. deklaruje, że wstawi naturalne drzewko, a 52 proc. zapowiada, że będzie ono sztuczne. Tymczasem jeszcze pięć lat temu naturalne choinki ozdabiały domy niespełna jednej trzeciej Polaków – wynika z tegorocznych badań Pentora.
Na jego podstawie można szacować, że kupimy około 5 mln naturalnych drzewek. Przyjmując, że za choinkę zapłacimy średnio 40 zł – dużo więcej w mieście niż na wsi – na żywe drzewka wydamy w tym roku co najmniej 200 mln zł – wynika z wyliczeń „DGP”. Do tego trzeba dodać około 50 mln zł, które Polacy przeznaczą na zakup sztucznych choinek, bo część straciła wygląd po wielu latach używania.
Stawiamy na naturę
Zdecydowana większość choinek rosła przez 8 – 12 lat, aby osiągnąć pożądane rozmiary. Ale tylko niewielka ich część dojrzewała w lasach państwowych. – W sezonie sprzedajemy około 100 tys. drzewek – informuje Anna Malinowska, rzecznik Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych. To niewiele, bo państwowe lasy obejmują 7,5 mln hektarów, a prywatne tylko 1,5 mln. – Sprzedajemy stosunkowo mało choinek, ponieważ nie prowadzimy specjalnych plantacji. Te, które obecnie oferujemy, pochodzą z wycinki związanej z zabiegami gospodarczymi mającymi dać więcej światła innym drzewom – wyjaśnia Malinowska. Część pochodzi także z nasadzeń pod liniami energetycznymi biegnącymi przez lasy, które wcześniej czy później trzeba wyciąć. – Drzewko świerkowe z naszych lasów kosztuje 15 – 25 zł, a jego cena nie zmieniła się od czterech lat – mówi nadleśniczy Wiesław Krzewina z nadleśnictwa Świeradów-Zdrój.
Tymczasem choinki z prywatnych plantacji są znacznie droższe. – Drzewko świerkowe kosztuje u nas 60 zł. Jego cena wzrosła o 8 proc. w związku z podwyżką VAT z 3 proc. do 8 proc. i wzrostem kosztów transportu – informuje Robert Czerwiński, menedżer ds. handlu w firmie Ever-Green Polska, zajmującej się produkcją i importem roślin ozdobnych oraz drzew choinkowych. Jej plantacje rozrzucone są na terenie całego kraju i mają powierzchnię 150 hektarów, a na każdym hektarze rośnie 6 – 8 tys. drzewek.
75 zł za świerk kłujący i 175 za jodłę kaukaską trzeba zapłacić, kupując je z 35-hektarowej plantacji Dominika Pikosa z miejscowości Zawady w woj. opolskim. To także dużo więcej, niż oferują Lasy Państwowe, gdzie identyczna jodła kosztuje o 115 zł mniej.
Mniejszym powodzeniem cieszą się sztuczne choinki. Są droższe niż rok temu. Ceny poszły w górę ze względu na wyższe koszty pracy oraz surowce. – Te ostatnie podrożały nawet o 20 proc. – tłumaczy Grzegorz Węgrzyn z firmy Grekpol.
Wytwórcy sztucznych choinek nie są jednak w stanie przerzucić całości wyższych kosztów na klientów, zwłaszcza ze względu na konkurencję z Chin. – Ceny tych najbardziej popularnych drzewek, o wysokości 220 cm, zaczynają się w tym roku od 70 zł, o 5 zł więcej niż przed rokiem – zauważa Marcin Nawara z PPH Martinex.
Ratunek w eksporcie
Dlatego w tym roku producenci postawili na eksport. Sprzyja im słaby złoty. Firmy szacują, że sprzedaż ich choinek na zagranicznych rynkach już jest o 7 – 9 proc. większa niż przed rokiem. – Najwięcej odbiorów mamy w Czechach i na Słowacji. Ale zdarzają się nam zamówienia nawet z Grecji – podkreśla Nawara.
Eksportowane są również naturalne choinki. W ubiegłym roku sprzedano ich za granicą ponad 198 tys. sztuk – najwięcej do Niemiec, Danii i Belgii. Natomiast import wyniósł blisko 51 tys. sztuk.
Lasy Państwowe sprzedadzą 100 tys. choinek, prywatne firmy – 4,9 mln